Był znak. Jechał poseł i nie ma znaku...
Na zły stan dróg powiatowych narzekają mieszkańcy regionu. A radni co sesję zgłaszają staroście i dyrektorowi zarządu dróg kolejne odcinki wymagające remontu.
Ostatnio radny Przemysław Zowczak zauważył, że na drogach, zamiast ekip remontowych pojawiają się znaki ograniczające prędkość.
- Stawiamy ograniczenia prędkości, żebyśmy nie odpowiadali za zniszczone auta. A jeszcze dodatkowo karzemy kierowców za przekroczenie prędkości - zauważa Przemysław Zowczak.
- Jednak ostatnio zdarzyło się, że choć drogi ze Strzelna, przez Nową Wieś do Przyjezierza nie naprawiono znak zniknął.
Radny pyta czy to prawda, że stało się to po interwencji jednego z posłów? Tomasz Barczak, starosta mogileński przyznaje, że w sprawie ograniczenia do 40 kilometrów na godzinę interweniował poseł PSL Eugeniusz Kłopotek.
Przeczytaj także: Niezwykły talent posła PSL. Zaśpiewał jak z nut [wideo]
Ograniczenie prędkości tylko w lesie?
Czy zatem to prawda, że na drodze powiatowej posła zatrzymała policja za przekroczenie prędkości? A ten spowodował, że podniesiono dozwoloną prędkość do 60 kilometrów?
Zapytany o to parlamentarzysta zareagował śmiechem. - Było inaczej - mówi.
Eugeniusz Kłopotek jechał jakiś czas temu ze Strzelna, przez Miradz.
Jak mówi przy nadleśnictwie jest ograniczenie do 60 kilometrów. Dalej, w lesie - do 40 kilometrów. Wydało mu się absurdalne, że przy zabudowaniach można jechać szybciej niż w lesie.
- A właśnie tam, przy lesie stał patrol policji. Zatrzymałem się i mówię: panowie tu nie ma zabudowań i jest ograniczenie. To wygląda jak polowanie na kierowców. Spowodujcie zmianę znaków - opowiada nam poseł.
Eugeniusz Kłoptek przyznaje, że zadzwonił też w tej sprawie do starosty Barczaka. Ostatecznie znak ograniczenia w lesie został zdjęty. Poseł Kłopotek żartuje z całej sytuacji mówiąc, że ta sprawa pokazuje, że w każdej plotce jest jednak ziarno prawdy.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje