A było ich bardzo dużo. - Około 150 - mówi Marta Stachowiak, rzecznik prasowy Bruskiego. - Z tym że treść każdego była taka sama, na zasadzie szablonu, tylko podpisywały je inne osoby. W czasie, kiedy toczyła się gorąca dyskusja na temat spektaklu na bieżąco mówiliśmy, jakie jest nasze stanowisko w tej sprawie. Teraz jednak każda z osób, która przysłała do ratusza protest czy wniosek o to, aby prezydent zakazał wyświetlenia projekcji, dostała odpowiedź na piśmie.
Zobacz także: Na proteście przeciwko "Golgota Picnic" w ruch poszły jajka, jabłka, a nawet pojemniki z kwasem!
Przypomnijmy, przedstawiciele różnych środowisk nalegały, aby Bruski zakazał dyrektorowi Teatru Polskiego w Bydgoszczy Pawłowi Łysakowi projekcji "Golgoty". W listach Bruskiego do tych osób czytamy między innymi, że "rola samorządów sprowadza się do możliwości utworzenia lub likwidacji instytucji kultury, zapewnienia jej warunków organizacyjnych i finansowych do prowadzenia działalności oraz weryfikacji wydatkowanych środków. Nie istnieje taki akt, który pozwalałby samorządowi ingerować w formie zakazów lub nakazów w działalność instytucji.".
Bruski dodaje też w piśmie, że niezależnie od tego, jak różni ludzie oceniają wartości artystyczne tego spektaklu, nie można zapominać o konstytucyjnie zagwarantowanym prawie do wolności artystycznej wypowiedzi i o prawie do swobodnego odbioru i korzystania z dóbr kultury.
Czy to już koniec batalii z "Golgotą Picnic"? Jeszcze nie. Do prokuratury Bydgoszcz Północ jakiś czas temu wpłynęło doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. - Na razie niewiele mogę powiedzieć, bo sprawa jest w toku - usłyszeliśmy od prokuratora Adama Lisa.
Do sprawy wrócimy.
Czytaj e-wydanie »