Dodatkowo skazany mężczyzna musi jeszcze zapłacić pięć tys. zł zadośćuczynienia dla innego poszkodowanego w wypadku. Przez 10 lat nie wsiądzie także za kółko - to najdłuższy czas, jaki przewiduje prawo.
Sąd zdecydował się zawiesić Pawłowi S. odsiadkę, ponieważ 20-latek na sali sądowej okazał skruchę. Na zawieszenie kary zgodziła się także żona Marka Wakarecego - wieloletniego szefa toruńskiej orkiestry, matematyka, społecznika i radnego, który zginął w październikowym wypadku.
Po wypadku, w którym zginął Marek Wakarecy, 19-latek stanie przed sądem
Bez procesu
Tym samym Paweł S. mógł dobrowolnie poddać się karze, nie biorąc udziału w długim procesie na sali sądowej. Już w prokuraturze mężczyzna przyznał się do winy.
Takie rozwiązanie wcale nie było jednak oczywiste, bo ?20-latek usłyszał poważne zarzuty i mogło mu grozić nawet do ośmiu lat więzienia. Prokuratura w akcie oskarżenia powołała się bowiem na zebrane przez śledczych dowody - a z nich wynika, że w feralny piątek Paweł S. pędził nissanem Szosą Bydgoską z prędkością zbliżoną do 150 km na godz.
Biegły wyliczył, że w momencie gdy nissan uderzał w jadącego przed nim opla, w którym siedzieli pracownicy urzędu marszałkowskiego, prędkościomierz auta Pawła S. wskazywał co najmniej 128 km na godz. Dopuszczalna prędkość na tej drodze jest niemal dwa razy mniejsza: 70 km na godz.
Dlatego kiedy dwa samochody zderzyły się ze sobą, siedzący na tylnim siedzeniu opla Marek Wakarecy nie miał szans - zginął na miejscu. Do szpitala trafili inni samorządowcy: Jerzy Janczarski, szef departamentu kultury i dziedzictwa narodowego oraz Edward Hartwich, wicemarszałek województwa.
W wypadku w Toruniu zginął Marek Wakarecy [wideo i zdjęcia]
Żeby pokazać kolegom
20-latek na sali sądowej tłumaczył, że chciał pokazać kolegom uroki Torunia, dlatego w piątek, w przerwie między wykładami razem z nimi wsiadł do swojego nowego samochodu - dostał go od rodziców kilka miesięcy wcześniej, w nagrodę za dobre wyniki w nauce. Prawo jazdy miał dopiero od trzech miesięcy.
Paweł S. wyjaśniał w sądzie, że nie zdawał sobie sprawy z prędkości. Przeczą jednak temu zeznania świadków - pasażerów nissana. Ci podkreślali, że prosili mężczyznę, by zwolnił.
Czytaj e-wydanie »