W farze spaliły się zabytkowe XVIII-wieczne baldachimy. Większy, złoty, bogato haftowany z XIX w., mniejszy - bordowy - ze srebrnymi puklerzami z XVIII w.
- Tak zdeterminowanego wandala nie da się zrozumieć. Powinien zapłacić za szkody, zostać pokazany ludziom podczas mszy i do śmierci pracować dla kościoła - mówią mieszkańcy.
Baldachimów nie odtworzą
- Celowo zniszczył zabytki - mówi ks. Zbigniewa Walkowiak, proboszcz kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. - Wokół baldachimów zostawił rozsypane zapałki. Tkanina się paliła, spadała ze stelażu, zostały ślady na kamiennej posadzce. Stelaże się wręcz zwęgliły. Sprawca zniszczył wieczną lampkę z XIX w., która wisiała przy tabernakulum. Metalowe elementy naprawimy, ale szklane? Na szczęście, nie spłonęło epitafium Marcina Kossenda.
Uciekając wyrządził kolejne straty - złamał koronę i barokową figurkę na XVIII-wiecznym ołtarzu św. Barbary, po którym wspiął się, wytłukł witraże. Mieszkańcy bloku na przeciwko fary widzieli, jak uciekał.
- Mówili, że skoczył przez zbite okno - mówi Sławomir Bęben, p.o. rzecznika prasowego KPPw Chełmnie. - Gdy przyjechali, już go nie było. Weszli do środka. Było duże zadymienie, bo dopalały się resztki tkaniny baldachimów. Zauważyli m.in. wybite okna w kruchcie bocznej i otwór w oknie witrażowym bocznym, uszkodzenia w koronie ołtarza bocznego.
Wandal uciekając musiał wspiąć się po wysokim ołtarzu, wybić okno i dopiero skoczyć - z 4,5 metra. Nie mógł więc być ani mało sprawny fizycznie ani stary.
- Widać, że sprawca przewrócił się na ziemię, skacząc z takiej wysokości - mówi burmistrz Mariusz Kędzierski, który też przyjechał. - Zostawił kurtkę - dobry trop dla policjantów. Nie wiem, wykonania jakich prac wymagało będzie naprawienie ołtarza i lampy. Gdy poznam koszty, porozmawiam z radnymi, jak możemy pomóc.
Jak mówią policjanci, wstępnie ksiądz oszacował uszkodzenia witraży, okien oraz ołtarza na około 25 tys. złotych.
- Nie można oszacować wartości baldachimów, wiecznej lampki, mają wartość historyczną, której nie można odtworzyć za żadne pieniądze - podkreśla proboszcz.
Za zniszczenie mienia sprawcy grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Mogło być jeszcze gorzej
Jeszcze do niedawna baldachimy wkładano w otwory przy ławkach.
- Stwierdziłem, że przeszkadzają wiernym, którzy siedząc w ławkach podczas mszy mają je nad głowami i poprosiłem o wykonanie stelaży - dodaje ksiądz. - Dzięki Bogu! Gdyby stały nad ławkami, pożar byłby większy, bo objąłby je, feretron i epitafia. Dotknęło nas wielkie nieszczęście, ale dopiero wówczas byłaby tragedia.