Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedawcy chryzantem z Kujaw i Pomorza o zamkniętych cmentarzach: - Koniec świata! Z czego mamy teraz żyć? [opinie]

Agnieszka Domka-Rybka
Agnieszka Domka-Rybka
Gazeta Krakowska
Zamknięte cmentarze to potężny cios dla przedsiębiorców. Eksperci szacują, że przez koronawirusa sprzedawcy chryzantem czy zniczy i tak byliby w plecy. - Jednak piątkowa decyzja to był dopiero "koniec świata" - komentuje ogrodnik z Topoli pod Inowrocławiem i pyta: - Jak teraz przeżyć do wiosny?

Zobacz wideo: Protest branży gastronomicznej w Bydgoszczy:

- W momencie, gdy Mateusz Morawiecki ogłaszał, że cmentarze będą zamknięte, akurat zdążyliśmy załadować samochody chryzantemami, które miały trafić do kwiaciarni . Ta informacja dosłownie zwaliła nas z nóg - żali się Arkadiusz Grabski, który z żoną, Iwoną, od ponad 20 lat prowadzą firmę ogrodniczą w Topoli (gmina Rojewo, powiat Inowrocław).

"Zapraszam do nas po kwiaty"

Grabski opowiada: - Kwiaciarnie, jedna po drugiej, zaczęły nam odmawiać. Ogrodnictwo to nasz jedyny dochód, a chryzantemy przygotowujemy na 1 listopada od wiosny. Wtedy kupujemy sadzonki, nawozy, specjalną ziemię, doniczki. Tak, by na Wszystkich Świętych kwiaty były najładniejsze i tylko wtedy cieszą się zainteresowaniem. Bo potem jest już albo za mokro, albo za zimno. Wiem, życie jest brutalne, ale z taką sytuacją mamy do czynienia pierwszy raz, odkąd działamy w tym biznesie. Jestem zdruzgotany. Nie wiem, co dalej będzie, zostało nam ponad 500 sztuk, które nadal trzeba pielęgnować, co generuje dodatkowe koszty i czy w ogóle uda się je sprzedać? Wiadomo, wcześniej były jakieś straty, coś się uszkodziło, coś nie wyrosło, ale to, co teraz się stało... Jutro pojadę na targ, ale na pewno nie zejdą wszystkie. Sobota przed świętem miała być dniem z największym z zarobkiem na przeżycie w najbliższych miesiącach, do wiosny, gdy zaczniemy sprzedawać inne kwiaty. Co teraz? Zapraszam chętnych do Topoli po chryzantemy, zaoferujemy dobrą cenę. Zapraszam!

Franciszek Lewandowski z Rojewa z branżą kwiatową jest związany od ponad 40 lat: - Mam już swoje lata, dlatego ogrodnictwem zajmuje się obecnie syn, Jacek. Zostało mu trochę chryzantem, ale to nie tragedia. Rozwiezie kwiaty do znajomych dostawców. Nie posiadamy dużej uprawy, tylko jedną szklarnię. Syn i synowa pracują zawodowo, także, na szczęście, mają inne źródła dochodów.

Polecamy także: Kiedy będzie lockdown w Polsce? Jeśli to się stanie, rząd będzie musiał zamknąć gospodarkę. Ekspert nie ma wątpliwości

Pani Maria, właścicielka kwiaciarni przy jednym z bydgoskich cmentarzy też liczyła, że zarobi dużo więcej niż normalnie. - Nie ma drugiego tak dobrego dnia w roku, ale niestety... - wzdycha pani Maria. - Fakt, w piątek po decyzji premiera, zrobiła się u mnie kolejka, jakiej nie pamiętam i zeszło sporo kwiatów i zniczy. Pracowałam do godziny 24.00. Jednak już nie pojechałam po towar na sobotę. Dlatego, w ostatecznym rozrachunku, będę w plecy.

"Kochani. Dziękujemy"

To nie są łatwe chwile dla sprzedawców, ale pomagają dobrzy ludzie.

"Kochani! Z całego serca chcemy Wam podziękować za Wasze zaangażowanie! Jest nam niezmiernie miło za tak liczny odzew. Kończyny tegoroczną sprzedaż, jesteśmy małym gospodarstwem, ale są większe, które nadal potrzebują Waszej pomocy" - zaapelowała w mediach społecznych Agata Skrzypińska z gospodarstwa w Łochocinie (gmina Lipno). "Zwracam się z prośbą do odwiedzenia nas. Posiadamy jeszcze chryzantemy, które mogą ozdobić Państwa balkon, taras czy ogródek. Będzie też nam miło, jeśli udostępnicie post wśród znajomych. Pomóżmy też sprzedającym kwiaty, którzy stoją przy ul. Kaliskiej we Włocławku".

W Polsce sprzedaje się rocznie 11-13 mln sztuk chryzantem doniczkowych w różnych wielkościach i bogatej kolorystyce kwiatów. Mimo że mają wzięcie głównie na Wszystkich Świętych, stanowią 3 proc. rynku kwiatów hodowanych.

Tymczasem rynek zniczy w Polsce warty jest ok. 1 miliarda zł. Co roku kupujemy co najmniej 300 milionów sztuk, najwięcej, oczywiście, przed listopadowym świętem.

Według badania Hiper-Com Poland i Grupy AdRetail w 2019 roku 45 proc. Polaków planowało wydać na znicze średnio od 30 do 40 zł.

- Ponad połowa z nas zakładała zakup 4-5 sztuk- tłumaczy Emil Krzemiński, ekspert z firmy Listonic (aplikacja na smartfony do tworzenia list zakupów). - Tegoroczne wyniki branży pokrzyżowała najpierw trwająca pandemia koronawirusa. Jeszcze przed decyzją rządu o zamknięciu cmentarzy zwracałem uwagę, że 1 listopada grobów bliskich nie odwiedzi 41 proc. Polaków, co przełożyłoby się na plany zakupowe. Z danych aplikacji Listonic wynika, że w październiku br. o 27 proc. rzadziej dodawano znicze do list zakupowych niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Zaobserwowaliśmy także 10 proc. spadek w planowaniu zakupu sztucznych kwiatów.

Tymczasem piątkowa decyzja premiera postawiła przedsiębiorców z tej branży w jeszcze gorszej sytuacji niż prognozowano.

W tym roku mniej Polaków planowało odwiedzić groby i kupować kwiaty i znicze. Decyzja rządu jeszcze bardziej pogrążyła ten biznes.

Pomoc dla firm

Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przekazała, że "będzie udzielała pomocy posiadaczom co najmniej 50 chryzantem doniczkowych. To wsparcie finansowe dla przedsiębiorstw, które w związku z zamknięciem cmentarzy w okresie 31 października - 2 listopada poniosły straty. Trzeba wypełnić wniosek, w którym podaje się m.in. liczbę niesprzedanych chryzantem oraz miejsce ich przechowywania.

Szerzej piszemy o tym tutaj: Pomoc za niesprzedane chryzantemy. Kiedy i gdzie złożyć wniosek? Rekompensaty po zamknięciu cmentarzy

*****

Komentarz: Jak wiele innych osób piątkowy, późny wieczór spędziłam na cmentarzu w deszczu i ciemności, gdzie idąc kilka razy potknęłam się o krzywy chodnik, ponieważ nic nie widziałam przez zaparowane okulary. Jednak to biedni sprzedawcy chryzantem są największymi ofiarami zamknięcia nekropolii. Bo to oni zastanawiają się dziś, jak przeżyć najbliższe miesiące i co zrobić z kwiatami, których klienci nie zdążyli kupić. No, co mają z nimi zrobić, gdy z każdym dniem - jak to rośliny - wyglądają one gorzej?
Dałam zarobić kwiaciarce, kupiłam białe chryzantemy i znicze. Chociaż tyle dobrego. Miała kobiecina wielu klientów, że pracowała do godziny 24.00. Ale żaliła się: "Jutro wolne, ale z czego tu się cieszyć, gdy się człowiek nastawił na zarobek, a tu kaplica, że szkoda gadać". W tym przypadku to chyba nie tylko w przenośni, ale i dosłownie "kaplica". Szkoda gadać! Mnie zabrakło czasu na zadumę nad grobami, w pośpiechu zapalałam znicze i stawiałam kwiatki. Padało i było zimno. Inni też biegali między grobami, co raczej z tym miejscem nie powinno się kojarzyć. Przykre! Jeszcze bardziej przykro jest, gdy rozmawia się z doświadczonymi ogrodnikami, którzy zajmują się uprawą chryzantem i słyszy, że oni czegoś takiego nie pamiętają. Że od wiosny pielęgnowali i inwestowali w swój towar, którego nie sprzedali. "Jak rząd mógł na ostatnią chwilę podjąć taką decyzję? Przecież, gdyby klienci wiedzieli wcześniej o planach zamknięcia cmentarzy, to by już wtedy kupili kwiaty. Taki numer nam wykręcić!" - skarżą się przedsiębiorcy z branży, których - jak zwykle - nikt o zdanie nie zapytał. Żal ludzi i ich biznesów, z których często utrzymują się całe rodziny. W tym wszystkim pociesza, że ludzie potrafią się w trudnych chwilach zmobilizować i im pomagają. Dobrych ludzi nie brakuje. I to jest wreszcie coś optymistycznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska