Sprzedawcy zniczy: "Pomoc była tylko dla przedsiębiorców od chryzantem. Wzięliśmy kredyty. Zostały straty i raty"

Zobacz wideo: Bezpieczeństwo na drogach jesienią. O tym trzeba pamiętać:

- Po Dniu Wszystkich Świętych zostały mi znicze, których na pewno, przy takim słabym ruchu, nie sprzedam przez najbliższy rok - skarży się pani Mariola, która utrzymuje się z drobnego handlu obok cmentarza Św. Józefa przy ul. Libelta w Inowrocławiu.

Kobieta opowiada: - Zostały mi również raty do płacenia, bo na ich zakup, jak we wcześniejszych latach, zaciągnęłam kredyt. Każdy z nas czeka na 1 listopada jak na zbawienie, bo to jedyny taki dzień w roku, kiedy możemy więcej zarobić, a teraz brakuje mi nawet na opłaty. W podobnej sytuacji jest wiele innych osób handlujących przy cmentarzach. Źle się stało, że wszyscy skupili się tylko na producentach i sprzedawcach chryzantem. Były dla nich różne akcje pomocowe i dotacje, a nam nie zaproponowano nic. Żadnej pomocy! Zostały tylko straty i raty. Wiem, że znicze to trwały produkt, nie jak kwiaty, ale ja ich naprawdę nie jestem w stanie sprzedać. Przez COVID-19 mniej ludzi przychodzi na groby przecież także na pogrzeby.

Polecamy także: Sprzedawcy chryzantem z Kujaw i Pomorza o zamkniętych cmentarzach: - Koniec świata! Z czego mamy teraz żyć? [opinie]

Rzeczywiście, takie osoby nie mogą w tej chwili skorzystać z żadnej formy wsparcia, jak to było w przypadku producentów i sprzedawców chryzantem. Ci przedsiębiorcy mogli liczyć np. na dotacje z ARiMR, pomoc przysługiwała już od 50 niesprzedanych kwiatów. Chryzantemy pozyskane przez agencję od producentów i sprzedawców (W ramach pomocy finansowej właśnie) były dostępne dla organizacji pozarządowych, samorządowych oraz innych instytucji publicznych.

Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja sprzedawców zniczy, ponieważ im takie wsparcie nie przysługiwało.

- Mamy tego świadomość, ale może przez nagłośnienie problemu w mediach ktoś z rządzących pochyli się nad naszym losem - pani z Inowrocławia nie traci nadziei.

Rynek zniczy w Polsce wart jest ok. 1 mld zł.

Co roku kupujemy co najmniej 300 milionów sztuk, najwięcej, oczywiście, przed listopadowym świętem. Według badania Hiper-Com Poland i Grupy AdRetail , 45 proc. Polaków planowało wydać na znicze średnio od 30 do 40 zł.

- Ponad połowa z nas zakładała zakup 4-5 sztuk- tłumaczy Emil Krzemiński, ekspert z firmy Listonic (aplikacja na smartfony do tworzenia list zakupów). - Tegoroczne wyniki branży pokrzyżowała najpierw trwająca pandemia koronawirusa. Jeszcze przed decyzją rządu o zamknięciu cmentarzy zwracałem uwagę, że 1 listopada grobów bliskich nie odwiedzi 41 proc. Polaków, co przełożyłoby się na plany zakupowe. Z danych aplikacji Listonic wynika, że w październiku br. o 27 proc. rzadziej dodawano znicze do list zakupowych niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Zaobserwowaliśmy także 10 proc. spadek w planowaniu zakupu sztucznych kwiatów.

Polecamy także: Zmiany w obostrzeniach od 28 listopada 2020. Galerie handlowe otwarte, branża fitness i gastronomia nadal zamrożona

Tymczasem zamknięcie cmentarzy przed listopadowym świętem postawiło przedsiębiorców z tej branży w jeszcze gorszej sytuacji niż prognozowano.

W tym roku mniej Polaków planowało odwiedzić groby i kupować kwiaty czy znicze. Decyzja rządu jeszcze bardziej pogrążyła ten biznes.