- Dobra passa trwa - mówi Aleksandra Piotrowska, prezes firmy ZIP Agro w Kurzejewie, koło Warlubia. - Wciąż sprzedajemy dużo ciągników i maszyn rolniczych. W porównaniu z poprzednim rokiem obserwujemy nawet dwustuprocentowy wzrost sprzedaży kombajnów do zbioru zbóż i kukurydzy.
Stare w rozliczeniu
Taki wzrost wiąże się z realizacją wniosków w sprawie unijnej pomocy, za którą rolnicy mogą modernizować gospodarstwa. Ale - przynajmniej na razie - kończą się fundusze na ten cel (więcej o tym na następnej stronie). Co później zrobią dilerzy i producenci maszyn rolniczych? - Mamy wyjście awaryjne - dodaje Piotrowska. - Przez lata budowaliśmy dobre relacje z rolnikami i mam nadzieję, że będą chcieli korzystać z naszych serwisów.
Dodaje też, że na Zachodzie dilerzy coraz częściej przyjmują stary sprzęt w rozliczeniu.
Potwierdza to Seweryn Borkowski, wiceprezes Kujawskiej Fabryki Maszyn Rolniczych "Krukowiak": - Byłem na targach we Francji i od tamtejszych dilerów usłyszałem, że choć stare maszyny są dla nich czasami jak kula u nogi, to muszą je odbierać, by budować dobre relacje z gospodarzami. Bywa, że muszą przyjąć dwie-trzy sztuki, żeby sprzedać jedną nową!
Odnowią i sprzedadzą
Te używane są oddawane do przeglądu, naprawy. Potem wracają na rynek. - Kupują je mniej zamożni rolnicy - twierdzi Borkowski. - Nasza firma już od dawna prowadzi taki system sprzedaży. Masz nasz stary opryskiwacz? Przyjmiemy go w rozliczeniu. To się sprawdza! Czasami odbieramy maszyny, które nie powstały w naszej fabryce, ale rzadziej. Bo nie chodzi o to, żeby przy tej okazji zarobić, ale by wesprzeć sprzedaż nowego towaru.
- W garażach, stodołach mnożą się nielegalne punkty napraw rolniczego sprzętu - mówi gospodarz z powiatu inowrocławskiego. - W mojej okolicy już takie powstały. To dopiero konkurencja dla producentów i serwisów!
Czytaj e-wydanie »