Przypadek pierwszy: policja z Bydgoszczy schwytała 31 osób, które wtargnęły na stadion podczas meczu piłki nożnej Zawiszy Bydgoszcz i Lecha Poznań. Wszyscy odpowiedzieli za przestępstwo z ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Skończyło się w sądzie.
Druga sytuacja: funkcjonariusze zatrzymali czterech pseudokibiców, którzy obrzucili policjantów kamieniami. Cała czwórka została objęta dozorem policji oraz zakazami stadionowymi.
Kolejne zdarzenie: mężczyzna, znany wcześniej policji, pojawił się znowu na stadionie Zawiszy. Znowu w kominiarce. I znowu w przerwie meczu wbiegł na murawę, odpalając i wyrzucając race. Został złapany.
Innym razem około 4 tysięcy osób usiłowało wedrzeć się na zamkniętą trybunę. W stronę policjantów i ochroniarzy poleciały części ogrodzenia, kamienie i płyty chodnikowe.
I ostatni przykład: tym razem z poprzedniego tygodnia. Podczas sobotniego meczu bydgoskiej drużyny z MKS Kluczbork czterech pseudokibiców wyzywało innych widzów.
- Ochroniarze zwracali im uwagę kilka razy - informuje podkom. Przemysław Słomski z biura prasowego bydgoskiej policji. Interweniowały służby stadionowe. - Gdy mężczyźni nic sobie z upomnień ochroniarzy nie robili, ci wezwali policję i przekazali młodzieńców w jej ręce.
Trzej pseudokibice to osoby pełnoletnie: dwaj mają po 31 lat, trzeci jest o rok młodszy. Czwarty ich kolega ma 16 lat.
Starsi byli pijani, trafili do policyjnej izby zatrzymań. Dostali już karę - każdy z nich otrzymał 20 godzin prac społecznie użytecznych.
Najmłodszy pseudokibic był trzeźwy. Matka odebrała go z policji. To jeszcze nie finał. Jego sprawą zajmie się sąd rodzinny.
Użycie broni tzw. gładkolufowej, gazu i pałek czasem jest konieczne. Zwłaszcza na meczach zakwalifikowanych jako te o podwyższonym ryzyku.
Zdarza się, że nie wystarcza zabezpieczenie gwarantowane przez bydgoską policję i funkcjonariuszy z regionu. Ściągane są posiłki z ościennych województw. A i wtedy trudno opanować rozwścieczony tłum.
Zobacz także: TYLKO U NAS. Kibole Olimpii i Rodła starli się z policją i ochroną! [wideo]
Socjologowie mówią o osobowości pseudokibiców. - Oni pseudokibicami są tylko w grupie - uważa dr Adam Musielewicz, socjolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Osobno zachowują się całkiem normalnie. Gdy są sami, nie mają odwagi wystąpić przed szereg. Odwagi dostają jedynie w zespole.
Jest też kolejny aspekt. - Stadionowi chuligani nie mają pozytywnych wzorców zachowania się na stadionie. Często biorą przykład z tego, co pokazuje telewizja, a pokazuje ona m.in. zamieszki na meczach piłki nożnej.
Następna kwestia: - Pseudokibic ma kompleksy, choćby dlatego, że nie został piłkarzem czy działaczem sportowym. Chce być jednak aktywny i tylko w taki sposób może zaistnieć. Bywa, że fani próbują zaimponować innym albo wręcz odwrotnie: poddają się masie, grupie, ślepo ją naśladując.- Kluby kibica stanowią przykład pozytywnego działania - kontynuuje socjolog. - Członkowie noszą stroje takie, jak zawodnicy. Są zintegrowani w myśl zasady: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. I gdy idą na mecz, nie biorą udziału w bójkach, bo wiedzą, że to nie przystoi prawdziwemu fanowi sportu.
Niektórzy upatrują też winę organizatorów imprez sportowych. - Ci często ograniczają się do postawienia toalet - zaznacza Musielewicz. - Kwestia bezpieczeństwa nie jest natomiast dopracowana.
A może trzeba do chuliganów podejść inaczej. Może sprawdziłyby się dodatkowe, niekonwencjonalne kary. W Warszawie zapadł w sądzie okręgowego bezprecedensowy wyrok.- Hamas, Hamas, Juden auf das Gas! (czyli: - Hamas, Hamas, Żydzi do gazu! - przyp. red.) - wykrzykiwali z wyciągniętą pięścią kibice Legii podczas meczu z Widzewem Łódź. Sąd skazał 17 fanów piłki. W ramach kary musieli obejrzeć film edukacyjny "Cud purymowy". To historia robotnika, który załamany po utracie pracy oskarża o swoje nieszczęście zachodnich kapitalistów i Żydów. Jego syn jest kibicem i również zajadłym antysemitą. =Taki film zmusza do myślenia. Może dać więcej niż miesiąc spędzony w areszcie.
Inny przypadek i równie zaskakująca kara dla pseudokibiców. Po meczu dwaj mężczyźni dopadli fana przeciwnej drużyny. Zdarli z niego koszulkę, szalik z napisem drużyny i czapkę sportową. Potem tłumaczyli, że "wszedł na ich rewir". Sąd orzekł, że napastnicy muszą zrobić zakupy w sklepie swojego piłkarskiego rywala. Jeżeli odmówią, mogą trafić do więzienia. Zostaną wówczas skazani na 15 miesięcy pozbawienia wolności.
Takie rzeczy jednak nie u nas. Przypadek dotyczy fanów TSV Monachium, którzy na zakupy mają iść do sklepu pod szyldem Bayernu Monachium.
Każdy z nich musi kupić poszkodowanemu w ataku kurtkę, koszulkę i kapelusz z logo Bayernu, czyli te przedmioty, które mu zniszczyli.