Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalinizm, jaki pamiętam

Rozmawiał Adam Willma
Stanisław Alexandrowicz
Stanisław Alexandrowicz
5 marca mija rocznica śmierci Józefa Stalina. Rozmowa z prof. Stanisławem Alexandrowiczem, historykiem.

- Wraz z rodziną został pan w 1940 roku wysiedlony do Kazachstanu. Miał pan okazję zetknąć się najpierw z radziecką, a później polską wersją stalinizmu.
- Wielu ludzi nie miało pojęcia o tym, co działo się zwłaszcza na ziemiach wschodnich Rzeczpospolitej po 1941 r. Pamiętam, że załatwiałem kiedyś błahą sprawę w urzędzie. Gdy pani dowiedziała się, że przyjechaliśmy z Kazachstanu, powiedziała; "wam to było tam dobrze, kiedy my cierpieliśmy pod niemiecką okupacją. Nie mogła wiedzieć, że tylko w miejscowości, w której mieszkaliśmy przez pierwsze trzy lata w Kazachstanie wymarło około połowy przywiezionych tam Polaków.
Po powrocie do Polski czuliśmy ogromną różnicę. W Polsce codziennością były aresztowania i represje, ale dotyczyły one głównie ludzi zaangażowanych w działalność antykomunistyczną. W Związku Radzieckim nie było to konieczne. Z rozkazu Stalina mordowano całe grupy wyłącznie z powodu ich przynależności etnicznej. Taki los spotkał ponad 100 tysięcy mężczyzn, których winą było to, że nosili polskie imiona i nazwiska.

W Kazachstanie bez porównania większa była też nędza. Dla Kazachów, wśród których mieszkaliśmy to był straszny dramat - zabrano im wszystko. W ciągu półtora roku głód zniszczył około 30 procent ich populacji.

- Odpowiedzialnością za to obarczano Stalina?
- W żadnej mierze. Stalin był tam bogiem ze wszelkimi atrybutami: nieomyślnością, nieśmiertelnością i wszechwiedzą. Stalin nie podlegał krytyce. No, chyba że w wykonaniu naiwnych Polaków, którzy nie mieli pojęcia, jak wielu wokół nich jest donosicieli i współpracowników służb. Tacy nieostrożni ludzie szybko znikali bez wieści.

- Pamięta pan dzień, w którym umarł Stalin?
- Oczywiście, a ściślej mówiąc dzień kolejny, kiedy spędzono studentów i pracowników UMK do auli w Dworze Artusa. Nie było mi tego dnia szczególnie smutno, odczuwałem jakąś boską sprawiedliwość. Pamiętam jednak, że niektóre koleżanki zalane były łzami. Jednak rok śmierci Stalina nie oznaczał końca represji. Na zmianę klimatu trzeba było czekać jeszcze 3 lata - do 1956 roku.

- I wówczas poczuł pan ostateczny upadek stalinizmu?
- W pewnym sensie nie poczułem go do dziś, bo wiele problemów, z którymi do dziś się borykamy ma swoje źródło w czasach stalinizmu. Przemilczany dotąd los żołnierzy wyklętych, a także kwestia Polaków wysiedlonych do Rosji i Kazachstanu, w stosunku do których żaden rząd nie opracował programu powrotu. Dziedzictwem stalinizmu jest też postawa zgiętego karku wobec władzy, którą widuję, a także pauperyzacja zawodu nauczyciela.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska