Hanna Budnicka, córka Emilii, jednej z dwóch córek Zygmunta Kalksteina-Stolińskiego, od lat zaangażowana była społecznie. Zamężna, wychowała dwóch synów - 40-letniego i 32-letniego. Jak sama mówi, zajęta swoim życiem nie myślała zbyt wiele o historii swojej rodziny.
Zainteresowanie pojawiło się pięć lat temu, gdy jej synowie zaczęli mylić życiorysy swoich dziadków. Był to moment zwrotny w życiu wnuczki Kalksteina-Stolińskiego. Postanowiła spisać historię rodziny, opisać zdjęcia w albumie.
Zaczęło ją to coraz bardziej wciągać. Wyszukiwała coraz więcej informacji i zdjęć już nie tylko z albumów rodzinnych, ale także z internetu. Czytała o tle historycznym wydarzeń, w których udział brali członkowie jej rodziny. W swojej książce, pisanej przez ostatnie dwa lata, odnotowywała również źródła uzyskanych informacji. Chciała ułatwić w ten sposób czytanie i umożliwić uzyskanie wiedzy historycznej kolejnym pokoleniom.
Życie zamknięte w biografii
Szukając informacji trafiła w internecie na uchwałę Rady Miasta w Wąbrzeźnie. Jak z niej wynikało, lokalni strażacy-ochotnicy planowali napisać biografię jej dziadka, Zygmunta Kalksteina-Stolińskiego, a także wręczyć medale jego imienia, m.in. zasłużonym strażakom.
- Sprawami działań strażackich w przeszłości zajmujemy się w Zarządzie Oddziału Powiatowego Związku Ochotniczej Straży Pożarnej RP w Wąbrzeźnie od kilkunastu lat - mówi Janusz Marcinkowski, zajmujący się spisywaniem historii strażaków z powiatu wąbrzeskiego oraz prowadzeniem strony internetowej poświęconej OSP.
Po przeczytaniu uchwały, Hanna Budnicka skontaktowała się z wąbrzeskimi druhami z OSP. Tak rozpoczęły się wspólne prace nad pisaniem biografii. Jak się okazało, zdjęcia z prywatnego archiwum oraz informacje znalezione wcześniej przez Hannę Budnicką okazały się szczególnie wartościowe i miały znaczący wkład w publikację.
- Zaproponowałam przesłanie zdjęć i tekstu, który był już gotowy - mówi Hanna Budnicka.
Aby spisana historia Kalksteina nabrała formę książki w pięknej oprawie, potrzeba było czasu.
- Pracowałem z Hanną Budnicką ponad rok - dodaje Janusz Marcinkowski.
A nad wszystkim czuwała córka Zygmunta Kalksteina-Stolińskiego, Halina.
- Przez telefon patronowała naszej pracy - dodaje Marcinkowski.
Druga córka, Emilia, matka Hanny Budnickiej, zmarła szesnaście lat temu.
Przy wsparciu i pracy wielu osób powstała biografia Zygmunta Kalksteina-Stolińskiego „Zygmunt Kalkstein. Patriota - starosta wąbrzeski - strażak” autorstwa Hanny Budnickiej, Jarosława Herbowskiego, Janusza Kopczyńskiego i Janusza Mar-cinkowskiego.
Poświęcony pracy i rodzinie
Zygmunt Kalkstein-Stoliński urodził się w Walentynowie w 1899 roku.
Jego matką była Paulina Zakrzewska, ojcem Stanisław Kalkstein-Stoliński, dyrektor cukrowni i rafinerii cukru w Walenty-nowie na przedmieściach Żychlina koło Kutna.
Zygmunt miał dwóch braci: trzy lata starszego Jerzego i pięć lat młodszego Tadeusza. Chodził do gimnazjum w Trzemesznie oraz w Poznaniu. W tym czasie był także drużynowym w harcerstwie. Wtedy też jako uczeń gimnazjum, w klasie maturalnej, brał udział, w stopniu podporucznika, w powstaniu wielkopolskim, które wybuchło 27 grudnia 1918 r. w Poznaniu.
Insurekcja zakończyła się zwycięstwem 16 lutego 1919 r.
Po wypędzeniu Niemców, Kalkstein-Stoliński ruszył z dywizją wielkopolską na odsiecz Lwowa. Po oswobodzeniu Lwowa i Wschodniej Małopolski, pełnił służbę w 215. pułku ułanów w czasie wojny polsko-bolszewickiej na froncie Jabłonowo-Brodnica. Dalej przebywał na froncie Wołkowysk-Mińsk. Służbę wojskową zakończył w stopniu podporucznika.
Kalkstein-Stoliński po zdaniu matury, 1 października 1919 r. rozpoczął studia na wydziale prawno-ekonomicznym Uniwersytetu Poznańskiego. Ukończył je w 1923 r. Później pracował w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
W roku 1924 wziął ślub z Wiktorią Woszczerowicz w Grudziądzu. Przeprowadzili się do Gdańska, bo Zygmunt w latach 1925-1926 pracował tam jako delegat MSW.
W 1925 r. z małżonką wyjechali na krótko z Gdańska do Poznania, ponieważ Wiktoria była w ciąży i nie chciała rodzić dziecka w niemieckim szpitalu. W Poznaniu w 1925 r. urodziła się Halina. Rodzina wróciła do Gdańska.
W związku z pracą Zygmunta w MSW, w 1926 r. zamieszkali w Warszawie - tam Kalkstein-Stoliński zajmował się badaniami nad mniejszością niemiecką w Polsce. Prace jego, publikowane pod nazwiskiem Zygmunt Stoliński, dotyczące bibliotek niemieckich zostały umieszczone m. in. w periodyku „Sprawy Narodowe”.
9 sierpnia 1927 roku urodziła się druga córka, Emilia Janina.
Zasłużony strażak
13 maja 1929 r. Zygmunt Kalkstein-Stoliński otrzymał nominację na stanowisko starosty powiatowego w Starogardzie Gd.
Zaangażował się tam w działalność OSP do tego stopnia, że 24 października 1931 r. został skarbnikiem Zarządu Związku Straży Pożarnych RP w Okręgu Województwa Pomorskiego w Toruniu. Z kolei 17 stycznia 1932 r. został powołany na prezesa zarządu okręgowego.
W 1932 r. Zygmunt został powołany na stanowisko starosty wąbrzeskiego. Obowiązki przejął 1 kwietnia 1932 r. Kontynuował wtedy działalność w strukturach OSP, 26 października 1935 roku został wybrany przez radę naczelną do zarządu głównego. Piastował także funkcję prezesa Rady Oddziału Powiatowego Związku OSP w Wąbrzeźnie. Był autorem wielu publikacji na łamach „Strażaka Pomorskiego”.
Bogate życie towarzyskie
Jako starosta zamieszkał z rodziną na piętrze budynku starostwa wąbrzeskiego przy ul. Wolności. Wiktoria wiele czasu spędzała z dwiema córkami. W codziennych obowiązkach pomagali: opiekunka do dzieci, kucharka, pokojówka oraz ogrodnik.
Kalksteinowie mieli szerokie grono przyjaciół i znajomych chętnie grających w kar-ty. Spotykali się m.in. u przyjaciela Franciszka Waligóry w jego majątku Makswałd w powiecie wąbrzeskim, niedaleko przyszłego miejsca mordu w lesie nielubskim. Dwór ten obecnie nie istnieje.
Ponad tysiąc aresztowanych
Wąbrzeźno zostało zajęte przez oddziały Wehrmachtu 6 września 1939 r.
W całym powiecie wąbrzeskim bardzo szybko rozpoczęły się aresztowania Polaków, przede wszystkim przedstawicieli lokalnych elit politycznych, gospodarczych i intelektualnych.
Aresztowano również osoby, do których członkowie Selbstschutzu żywili osobiste urazy. Okupanci kierowali się często sporządzonymi wcześniej listami proskrypcyjnymi.
W październiku 1939 r. policja niemiecka i Selbstschutz przeprowadziły na terenie powiatu wąbrzeskiego i w Wąbrzeźnie obławę na przedstawicieli inteligencji oraz innych Polaków uznawanych za niebezpiecznych dla okupanta. Łącznie ujęto ponad tysiąc osób.
Próba wyjaśnienia tajemnicy
17 października 1939 r. Zygmunt Kalkstein-Stoliński poszedł do starostwa prawdopodobnie w celu odzyskania pozostałych w tym budynku prywatnych mebli.
Z pamięci córki Haliny Bielawskiej-Kowalskiej wyłania się obraz 40-letniego ojca, który poszedł do Wąbrzeźna i już nigdy do rodziny nie wrócił.
- Mówiono, że go zabito, że może był zakopany żywcem, ale w domu raczej o tym nie rozmawiano - mówi Hanna Budnicka.
Prawdopodobnie podczas wizyty w starostwie lub bezpośrednio po niej, został zatrzymany wraz ze swoim przyjacielem Franciszkiem Waligórą i innymi wąbrzeźnianami. Następnie, według Edwarda Leszcza, przewodniczącego Powiatowej Komitetu Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa, z rynku zaprowadzono ich ze szpadlami na plecach, na oczach wszystkich mieszkańców do lasu w Nielubiu. Tam wszyscy mieli zostać pogrzebani żywcem.
Według córki Haliny zostali postrzeleni, następnie zasypani ziemią, by ginąć powolną śmiercią.
Zgodnie z relacją Edwarda Leszcza, sami musieli wykopać sobie dół, następnie, gdy się w nim znaleźli, rzucono na nich drzwi ze stodoły i kilka wozów kamieni. Tak mieli umierać przez dwa dni...
Z kolei Henryk Klimek, pisarz pochodzący z Pływaczewa, w swojej publikacji „Czas utraconego dzieciństwa 1939-1945”, mord opisał następującymi słowami: „Oprawcy zepchnęli ich jeszcze żywych do dołu i w sposób bestialski dobijali kamieniami rzucanymi z góry… Tu nie strzelali do swych ofiar”.
Jak jednak mówią autorzy biografii o Zygmuncie Kalksteinie-Stolińskim nie ma jednej wersji tamtych tragicznych wydarzeń.
W listopadzie 1945 roku, kiedy zwłoki zamordowanych doczekały się ekshumacji, okazało się, że Zygmunt Kalkstein-Stoliński leżał na samym dnie twarzą skierowaną w dół. Siedmiu pozostałych rzucono na niego. Na samej górze leżał rad-ny i przedsiębiorca budowlany Zygmunt Gaszyński, przywalony dużym głazem.
Według Henryka Klimka, z wyników ekshumacji wynika, że „póki nie stracili przytomności, rękoma osłaniali głowy przed kamiennymi ciosami...”
Po ekshumacji zwłoki przeniesiono do specjalnej kwatery wydzielonej na wąbrzeskim cmentarzu przy ulicy Mikołaja z Ryńska. W lesie w Nielubiu, dla upamiętnienia tego miejsca, postawiono obelisk z nazwiskami pomordowanych.
Ośmiu zamordowanych
Razem z Zygmuntem Kalksteinem-Stolińskim zamordowani przez Niemców zostali:
★ Zygmunt Gaszyński, przedsiębiorca;
★ Józef Kamiński, rzeźbiarz; https://s-pt.ppstatic.pl/g/panel/edytor/b.gif
★ Józef Kurzyński, sekretarz starostwa;
★ Aleksander Michalski, szewc;
★ Aleksander Sawicki, drukarz;
★ Leon Sopoliński, kupiec;
★ Franciszek Waligóra, właściciel majątku Makswałd, radny powiatowy;
Wszyscy byli członkami Polskiego Związku Zachodniego.
Biografia dostępna w bibliotece
- Działam na kilku frontach jednocześnie - mówi Hanna Budnicka. Właśnie spisuje historię reszty rodziny.
- Na razie rozpracowuję historię rodziny ze strony swojej matki i historię rodziny męża - dodaje.
Wąbrzeskim strażakom udało się doprowadzić do ustanowienia medalu im. Zygmunta Kalksteina-Stolińskiego. Przyznawany jest za zasługi strażackie. Pierwsi laureaci otrzymali je 17 października 2019 r. podczas gali w Wąbrzeskim Domu Kultury.
Wydana biografia z kolei dostępna jest w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej. W styczniu i w lutym książka ma trafić do pozostałych bibliotek na terenie powiatu wąbrzeskiego. Co więcej: będą organizowane spotkania promujące to wydawnictwo.
