Wiadomo, pracownicy lepiej wyszkoleni i bardziej kompetentni zawsze mają większe szanse na zachowanie lub znalezienie nowej pracy.
Uczyć się z własnej woli? Po co?
- Jednak do tej pory nie mieliśmy ani jednego zgłoszenia od pracownika po 45 roku życia zainteresowanego podniesieniem kwalifikacji - twierdzi Tomasz Zawiszewski, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy. - Podobnie jest w innych pośredniakach. Jeśli życie nie zmusi tych ludzi, szef nie wezwie na dywanik i nie powie „albo się doszkolisz, albo cię zwolnię”, sami nie mają chęci nauczyć się czegoś nowego.
Szef? Też nie jest zachwycony
Tymczasem od 1 lutego istnieje taka możliwość. Mówi o tym artykuł 23 ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. PUP na wniosek pracownika może sfinansować jego szkolenie warte nawet 9,6 tys. zł. Tych pieniędzy oczywiście nie trzeba zwracać.
Na taki stan rzeczy mają też wpływ pracodawcy. Nie zgłaszają zainteresowania podnoszeniem kwalifikacji swoich starszych pracowników.
Tymczasem ci ostatni oczekują, że to właśnie z inicjatywy szefów mają podnosić swoje kompetencje. Jest to więc trochę błędne koło.
Co na to szefowie?- Osoby po 45 roku życia mają większy problem z przyswajaniem wiedzy - uważa Mirosław Ślachciak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców.
Siła jest przede wszystkim w młodości
- Trudno ich zmobilizować do nauki. Jeśli życie nie zmusza, nie chcą, po co więc uczyć ich na siłę? Zresztą pracodawcy wolą, gdy ze szkoleń korzystają młodsze osoby, sami też chętniej w nie inwestują. To się im bardziej opłaca. Oni mniej chorują i nie korzystają ze zwolnień lekarskich. Są bardziej dyspozycyjni i firma ma z nich większe korzyści - uważa Ślachciak.
