Stefan Borowski, który znajduje się na liście wyborczej piastował już obowiązki burmistrza Rypina. Czym miałaby się różnić ta kadencja? - Na pewno teraz jestem bardziej doświadczony - odpowiada 70-latek. - Zrozumiałem wiele rzeczy, których kiedyś tak do końca nie rozumiałem.
Główne cele Stefana Borowskiego? - Nie chcę, aby majątek miasta był wyprzedawany - mówi. - Kolejna sprawa, chyba najważniejsza, to zabezpieczenie miejsc pracy dla mieszkańców. Należy utrzymać podatki na tym samym poziomie albo i je zmniejszyć. Bo póki co jest źle. Trzeba koniecznie zająć się finansami miasta, które niestety są w katastrofalnej sytuacji. Zaniedbana jest również kwestia mieszkań komunalnych. Najgorsze, że w Rypinie realizowana jest obecnie tylko jedna inwestycja: hala z basenem. A reszta to wyłącznie namiastki.
Zapytaliśmy kandydata na gospodarza Rypina o to, jak ocenia cztery lata pracy obecnego burmistrza. Czy Marek Błaszkiewicz spełnił jego oczekiwania? - Nie chciałbym odpowiadać, bo niedługo ocenią go sami wyborcy - stwierdza Borowski. - Mam tylko nadzieję, że zrobią to tak, jak naprawdę powinni.
W tych wyborach samorządowych aż siedmiu panów marzy o zdobyciu fotelu burmistrza. Szykuje się więc ostra rywalizacja. Ale jak twierdzi Borowski, rywali się nie boi: - Trochę dziwna sprawa, że aż tyle osób kandyduje. Ale jeśli ktoś uważa, że nadaje się do pełniania takiej funkcji, ma pełne prawo. Ostateczny wybór należy przecież do ludzi. Jak oceniam swoje szanse na zwycięstwo? Gdybym ich nie miał, po prostu bym nie startował.