https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stefan Laskowski z Grudziądza: - Żyję, ale urzędnicy nie chcieli tego potwierdzić!

(PA)
Stefan Laskowski: Wreszcie mogę odesłać druk do Niemiec
Stefan Laskowski: Wreszcie mogę odesłać druk do Niemiec Aleksandra Pasis
- Dzięki "Pomorskiej" ten absurd się skończył - cieszy się Stefan Laskowski. Grudziądzanin nie mógł doprosić się od urzędników potwierdzenia...że żyje. Potrzebował go, aby nadal pobierać emeryturę z Niemiec.

Mężczyzna określa jednoznacznie zachowanie pracowników administracji: - Nie mają wyobraźni!

"Nie" bo "nie"

Stefan Laskowski otrzymuje emeryturę z Niemiec. Zgodnie z procedurami tego kraju, osoby pobierające świadczenie za granicą, raz w roku składają poświadczenie życia.

Na druku (tłumaczony na j.polski), który nasz Czytelnik został zobowiązany wypełnić i odesłać do swojego niemieckiego płatnika, znajduje się lista instytucji, które mogą "przybić" przysłowiową pieczątkę, potwierdzającą że stawił się tam żywy. Wśród nich są m.in.: urzędy w kraju zamieszkania, banki, szpitale, Czerwony Krzyż.

- Poszedłem do swojego banku, do którego wpływa moja emerytura, udałem się do Polskiego Czerwonego Krzyża w Tarpnie i wszędzie odmówiono mi podpisania tego dokumentu - wyjaśnia pan Stefan. - Usłyszałem, tylko że "nie".

Czytaj: Mieszkaniec Inowrocławia został uznany za zmarłego. A on rozpoczął życie w Ameryce

Niemcom wystarczy "papier"

Grudziądzanin poszedł też do ratusza. W wydziale spraw obywatelskich wydano mu dokument potwierdzający meldunek.

- Ale ja go nie potrzebowałem! Mimo, że stałem żywy przed każdym z pracowników urzędów i instytucji, do których się zgłosiłem na druku z Niemiec nikt nie chciał tego potwierdzić przystawieniem pieczątki! - denerwuje się nasz Czytelnik.

I kontynuuje - Niemcom wystarczy papier, że żyję, a Polacy mimo, że widzą mnie "tu i teraz", udają, że nie istnieję!

Udało się załatwić w banku

Dopiero po interwencji "Pomorskiej" udało się wypełnić kwestionariusz. Gdzie? Otwartość okazał ten sam bank i PCK, gdzie w ubiegłym tygodniu był Stefan Laskowski.

- Uznałam, że niczym nie ryzykujemy, znamy tego pana - podkreśla Elżbieta Zaremska, dyrektor Banku Spółdzielczego w Brodnicy (oddz. Grudziądz). - Wcześniej mnie nie było i pracownik, który obsługiwał klienta nie mógł podjąć takiej decyzji.

Podobnie sytuację tłumaczyła "Pomorskiej" Ewa Szymańska, szefowa biura PCK w Grudziądzu. Ostatecznie też rozważyła poświadczenie życia Stefana Laskowskiego.

Nieugięty pozostał tylko ratusz. - W przypadku mieszkańców Grudziądza taką czynność wykonuje notariusz - kwituje Magda Jaworska - Nizioł, rzeczniczka prasowa.

Czytaj: Zaginął 14 lat temu. Uznano go za zmarłego

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Karolina

Kolejny dowód na to, że za granicą jest lepiej niż w Polsce. Niemiecka precyzja kontra polska biurokracja... brak słów.

M
Maja

W banku mojej cioci , która nie wychodzi z domu nawet notarialne pełnomocnictwo na mnie nie jest respektowane.Za każdym wpływem emerytury mam problem z odebraniem pieniędzy.Listonosz musi przyjść do domu i dać cioci osobiście,jeszcze ona musi się podpisać a ledwo trzyma długopis i widzi.

k
kali

Jak zwykle ratusz nic nie może. Rozgonić towarzystwo na cztery strony świata. Po co ta bezsilna władza? Po co rzecznik? Wywiesić kartkę w gablocie i będzie to samo.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska