Pomysł stworzenia takiej pompy wpadł do głowy Jana Hołody na zawodach strażackich. - Oglądałem ten cały sprzęt, te wszystkie maszyny i pomyślałem, że można przecież to jakoś usprawnić, zrobić coś nowego - opowiada pan Jan. - I w domu, gdy przełączałem kanały w telewizji, pomyślałem, dlaczego nie zrobić pompy strażackiej na pilota.__No i stworzyłem takiego pilota, choć niektórzy pukali się w głowę. Pierwszy pokaz odbył się w Lubartowie. Ludzie byli zaskoczeni. Wszędzie gdzie się pojawiam z tą pompą jest zaskoczenie, bo w dziedzinie pożarnictwa żadnych rewolucyjnych zmian nie ma.
_Swoją pracę traktuje jak życiową pasję. - _Mam z tego niesamowitą satysfakcję - wyznaje pan Jan. - Rodzina już się przyzwyczaiła i pracuje ze mną.__Jeden syn jest strażakiem, a dwóch uczy się, w moim warsztacie, fachu.
_Pomysł trafił już do Urzędu Patentowego. Jednak jeszcze bardzo długa droga, do tego, aby wynalazek mieszkańca Gruczna był zarejestrowany. - _W tej chwili sprawdzana jest tzw. czystość wynalazku - opowiada strażak. - Czyli sprawdzają w ewidencji, czy ktoś już czegoś takiego nie wynalazł. Prócz tego trzeba przygotować wszelką dokumentację, bo tą pompę to bez rysunków zrobiłem. Koszty całego procesu są duże, ale z pomocą prezesa OSP - Andrzeja Niciejewskiego zapewne uda się tego dokonać.
Sterowana falami
(karp)

Od prawej: Jan Hołody, wynalazca oraz Andrzej Niciejewski, prezes OSP w Grucznie.
Strażak z Gruczna, zajmujący się naprawą sprzętu gaśniczego, wymyślił pompę na pilota. Projekt jego wynalazku leży już w Urzędzie Patentowym.