- To zabawa, która uczy nie tylko tego, jak posługiwać się wędką - uśmiecha się Rafał Wiśniewski, wiceprezes Stowarzyszenia. - Uczymy także ekologii, bo młodsza grupa, w drodze na rozdanie nagród, zbiera śmieci z brzegu jeziora.
Młodzi wędkarze łowili ryby często z całymi rodzinami. Dopingowali im nie tylko tatusiowie i dziadkowie, ale także mamy i babcie.
- Przyjechałam z babcią i wujkiem z Mochowa - mówi Sandra Leszczyńska. - To wujek Heniu nauczył mnie i nakłonił do łowienia ryb.
Byli także mieszkańcy spoza z naszego województwa.
- Przyjeżdżamy na turniej z Warszawy, bo u nas tak wspanialej imprezy nie ma. Tu jest rodzinna atmosfera i przy okazji dzieci nie siedzą przed komputerem czy tabletem, a na świeżym powietrzu.
To też główny cel zawodów.
- Pokazujemy od najmłodszych lat, jak pasjonujące może być wędkarstwo - powiedział prezes Janusz Małkiewicz.
Choć wielu młodych uczestników uważało, że wygrana to łut szczęścia. - Raz ryba się skusi na robaka na haczyku, innym razem nie - mówili. - Najważniejsze jest to, że dobrze się bawimy. Lubię łowić ryby - dodał Kacper Skibiński.
W grupie młodszej uczestniczyło 54 zawodników. Pierwsze miejsce zajął Maciej Zieliński. Na drugiej pozycji stanął Jakub Sikorski, a trzecią lokatę uzyskała Maja Gołębiewska. W kategorii od 12 do 16 lat rywalizowało 22 zawodników. Tu walka była zacięta. Chłopcy z fachowym sprzętem łowili ryby jak profesjonaliści.
Zwyciężył Piotr Krajewski, drugie miejsce zajął Mateusz Markowski, a trzecie - Miłosz Kowalski.
Do domu nikt jednak nie wrócił jednak bez nagrody. Organizatorzy dla wszystkich przygotowali upominki, posiłek i ciepłą grochówkę.