- Sejmowa debata nad konstruktywnym wotum nieufności mogłaby pobudzić rząd do działania?
- Politycy najczęściej zastanawiają się, w jaki sposób się obronić i zarazem zniszczyć wroga lub pomniejszyć jego znaczenie. Przy takim sposobie myślenia nie ma szans na refleksję, co z krytyki przeciwników jest słuszne i warte zastosowania. Przecież nie można przyznać racji wrogom, prawda? Dlatego bardzo wątpię, by ta debata w jakikolwiek sposób zmieniła politykę rządu. Wniosek ten i tak przepadnie podczas sejmowego głosowania.
- Trudno zanegować diagnozę PiS: bezrobocie rośnie, społeczeństwo ubożeje, ze zdrowiem i oświatą - kłopot.
- W każdej dziedzinie zarządzanej przez koalicję PO - PSL pojawiają się coraz większe problemy. Nie wynikają one wyłącznie z nieudolności ministrów, ale z coraz bardziej skomplikowanej sytuacji i społecznej, i gospodarczej nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Konieczne jest podejmowanie wszelkich działań - szczególnie jeśli PO myśli o trzeciej kadencji. Wygląda jednak na to, że PO marzy, że opozycja będzie zachowywała się tak jak do tej pory - koncentrując się na sprawach nieistotnych i wystawiając się na pośmiewisko. Ten czas się kończy. Jeżeli PO nie zrozumie, że konieczne jest wyciąganie racjonalnych wniosków z krytyki opozycji - to koalicja rządowa może stracić całkowite poparcie opinii publicznej. Duża część wyborców głosuje na tę partię ze strachu przed PiS-em lub Palikotem. Jeżeli okaże się, że opozycja jest racjonalna, przewidywalna i merytoryczna, to ten strach może zaniknąć. Wtedy PO też może przestać istnieć.
- Rosnące słupki poparcia dla PiS świadczą o tym, że manewr z wystawieniem prof. Piotra Glińskiego był skuteczny?
- Dla PiS-u najlepszym rozwiązaniem jest zmierzanie w stronę centrum. Wyborcy o prawicowej orientacji i tak będą głosowali na partię Kaczyńskiego, bo nie mają wyjścia. Im więcej umiarkowanych wyborców będzie przekonywanych merytorycznymi argumentami o nieudolności rządu, tym większa szansa, że w następnych wyborach PiS osiągnie najlepszy wynik.
- Nietypowo - za pomocą tabletu - Jarosław Kaczyński wprowadził wirtualnie prof. Glińskiego na salę obrad.
- Jest to zręczny chwyt marketingowy świadczący o tym, że Jarosław Kaczyński potrafi posługiwać się takimi gadżetami. Przecież do tej pory obowiązywał stereotyp, że on wręcz z niechęcią odnosi się do internetu. Pokazał przez to, że może zdobyć przychylność ludzi, którzy od dawna są w sieci.