- Taka oferta rządu w sytuacji strajku w ponad 16 tysiącach szkół, przedszkoli i placówek jest niczym więcej, jak prowokacją - tak negocjacje z rządem podsumował Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży Nauki, Oświaty i Kultury Forum Związków Zawodowych.
Przeczytaj także: Strajk nauczycieli 2019. Czy rok szkolny może zostać przedłużony? Ministerstwo Edukacji odpowiada
Brak porozumienia
Spotkanie odbyło się na wniosek ZNP i FZZ. Rząd zaproponował nauczycielom podwyżkę wynagrodzenia zasadniczego przy jednoczesnym zwiększeniu pensum o 90 minut tygodniowo, czyli o dwie 45-minutowe lekcje. Podwyżka ta miałaby wejść w życie od 1 września 2020 i w przypadku nauczyciela dyplomowanego wynieść 250 zł brutto. Nauczyciele mianowani, kontraktowi i stażyści otrzymaliby odpowiednio mniej.
Strajk nauczycieli. Manifestacja nauczycieli z Bydgoszczy pr...
Związkowcy propozycję odrzucili. - Rząd odmówił rozmów na temat podwyżek wynagrodzenia nauczycieli w tym roku - stwierdził Sławomir Broniarz, prezes ZNP. - Nie ma żadnych podstaw, aby strajk zawiesić bądź zmienić jego formę.
Propozycja związkowców uwzględnia dotychczasową ofertę rządu - wzrost wynagrodzeń w tym roku w sumie o 15 proc.. Jednocześnie nadal aktualne jest żądanie 30-proc. Tym razem związki zaproponowały, aby kolejne 15 proc. rozłożyć na 3 raty po 5 proc.: w październiku, listopadzie i grudniu br.
Przeczytaj także: Strajk nauczycieli 2019. Czy uczniów czeka odrabianie dni bez lekcji?
W oczekiwaniu na decyzję
Na rozstrzygnięcie wczorajszych rozmów czekali z niepokojem nauczyciele w całym kraju i w regionie.
W Bydgoszczy protestujący pedagodzy manifestowali w centralnym punkcie miasta - na placu Wolności. W pikiecie uczestniczyli przede wszystkim nauczyciele z bydgoskich szkół średniej. Wcześniej zapowiedzieli, że nie będą uczestniczyć w radach pedagogicznych klasyfikujących maturzystów. To obecnie największy problem, bo bez klasyfikacji uczniowie nie będą mogli podejść do matury.
- Też się tym martwimy - mówią nauczyciele z VI LO w Bydgoszczy. - Chcielibyśmy wrócić do pracy, do naszych uczniów. Czekamy tylko na zielone światło i chcemy, aby matury zostały przeprowadzone zgodnie z prawem. Jednak rząd nie daje nam tej możliwości. Ma pieniądze dla innych grup zawodowych, dla nas - nie.
Nauczyciele podkreślają, że miernikiem edukacji nie są tylko przeprowadzone egzaminy. - Rząd odtrąbił sukces, ale nie mówi o tym, że tysiące uczniów siedzą w domu, nie realizując podstawy programowej. Walczymy o pensje, ale też o przyszłość edukacji, bo za chwilę może się okazać, że nie ma kto uczyć naszych dzieci.
- Jestem tutaj, ponieważ uważam, że nauczycielom należy się szacunek - mówi Anna Nakielska-Kowalska, nauczycielska z „szóstki”. - Jako grupa zawodowa powinniśmy się jednoczyć i walczyć nie tylko o wyższe płace, ale o ogólnopolską refleksję na temat stanu edukacji.
- Czujemy się lekceważeni , rząd się z nami nie liczy. Chcemy, żeby wreszcie zawód nauczyciela powinien być traktowany z szacunkiem - podkreślają nauczyciele z SP 48.
Beata Szydło: - Strona związkowa odrzuciła nasze propozycje.
- Jakkolwiek skończy się nasz protest, dzięki niemu pokazaliśmy naszą siłę. Udowodniliśmy, że potrafimy się zjednoczyć. To, że jesteśmy zdeterminowani i umiemy walczyć - mówi nauczycielka z SP 48.
- Przyjechaliśmy, żeby wesprzeć naszych kolegów i walczyć o godność - podkreślają nauczyciele z SP w Łochowie.
Przeczytaj także: Protest maturzystów z powodu strajku nauczycieli. Boją się, że nie zostaną dopuszczeni do matury
Popierają nauczycieli lub... nie
Na manifestację przyszli też uczniowie, aby poprzeć swoich nauczycieli. - Moja mama jest nauczycielką. Wiem, jak wygląda ta praca - mówi Eryk, maturzysta z VI LO. - Chodziłem do „szóstki” do gimnazjum i liceum. Śmiało mogę powiedzieć, że nauczyciele są jak nasza druga rodzina. Doskonale rozumiem ich sytuację i popieram ten protest.
- Nauczyciele zarabiają grosze - mówią maturzyści z III LO. - Za godną pracę należy im się godna płaca.
- Nasi rodzice są nauczycielami - mówi Alan i jego siostra. - Pracują na okrągło, bo gdy przychodzą ze szkoły, to muszą jeszcze przygotować się do lekcji i zrobić inne rzeczy związane ze szkołą.
W pikiecie uczestniczyły również osoby niezwiązane z oświatą, a popierające strajk. - Jestem tutaj, ponieważ uważam, że każdy przyzwoity człowiek powinien być w takim miejscu - mówi Jerzy Kamiński, bydgoszczanin. - Niestety, nie wierzę w dobrą wolę rządu i możliwość porozumienia. Rządzący będą chcieli wziąć nauczycieli „głodem”.
Nie wszyscy jednak byli życzliwie nastawieni do manifestujących nauczycieli. „Do roboty!”, „Serca nie macie” - takie głosy również dało się słyszeć. - Kiedyś nauczyciel to był ktoś, teraz nauczyciele tylko pieniądze liczą - stwierdziła starsza pani, obserwująca pikietę. - Myślą o własnej kieszeni, a nie o dzieciach.
Wiece poparcia dla nauczycieli odbyły się również w ostatnich dniach w regionie. Manifestowano m.in. w Grudziądzu i Tucholi. Na tucholskim rynku zgromadziło się około 100 osób. Strajkujących wsparli emerytowani nauczyciele, bliscy, rodzice, uczniowie, mieszkańcy miasta.Aleksandra Kamińska z Zespołu Szkół Licealnych i Agrotechnicznych w Tucholi podkreśliła, że dla niej praca z młodzieżą to jak wygrana w totolotka. - Teraz czuję się źle, że muszę strajkować. W naszą pracę wkładamy wiele serca.To nie jest tylko 18 godzin przy tablicy. Poświęcamy mnóstwo czasu dla uczniów, który powinniśmy przeznaczyć dla bliskich.
W Toruniu poparcie dla nauczycieli wyraził m.in. Teatr Horzycy, który wywiesił na budynku napis „Nauczyciele, wspieramy was!” oraz Wydział Filologiczny UMK. W mieście zorganizowano w sumie trzy pikiety popierające nauczycieli.
Na dziś wiec poparcia zaplanowano we Włocławku. Organizuje go jedna z uczennic Liceum Ziemi Kujawskiej. Tydzień temu uczniowie zorganizowali „Światełko dla nauczycieli”.
Nowego terminu rozmów związkowców z rządem nie wyznaczono.
