Dzikie żądze na scenie grudziadzkiego teatru

Wesoło było na scenie i na widowni
(fot. Maryla Rzeszut)
Komedię "Dzikie żądze" Johna Tobiasa obejrzał w teatrze komplet publiczności.
O czym była sztuka? Zamożne małżeństwo Griffin z Londynu chce ratować swój związek. Są sobą nieco znudzeni, a w dodatku nie układa im się życie seksualne.
Jak obudzić żądze? Znaleźli w księgarni podręcznik, w którym wyczytali, że mąż powinien (w stroju kobiety), podglądać żonę, którą chce zgwałcić owłosiony, brutalny osiłek. Damski strój ma mężowi pomóc wejść w skórę lesbjiki...
Przeczytaj także:Sztuka czy agitacja? Kontrowersyjna wystawa w toruńskim CSW
Na gwałciciela wybrali majstra, kóry usuwa im w mieszkaniu różne usterki (Stefan Friedmann).
Pani Griffin nawet udaje się zachęcić go do wspólnego spędzenia wieczoru. Mówi, że mąż jest daleko, w Nowym Jorku. Oboje piją drinki, atmosfera się rozluźnia.
Wszystko się jednak komplikuje, gdy wychodzi na jaw, iż mąż siedzi, przebrany, w szafie. A w drugiej - schował się złodziej, który okradł dom...
To, co zaczęło się dziać w sypialni państwa Griffin, przechodzi ludzkie pojęcie!
Widzowie bawili się świetnie.
Reżyserem spektaklu jest Stefan Friedmann. Żonę grała Magdalena Tomaszewska, jej siostrę Elżbieta Zającówna, a złodzieja Mariusz Pogonowski.

Bilety tanie nie były: po 50 i 55 zł, ale publiczność dopisała.
(fot. Maryla Rzeszut)