Marek Jankowski chce koniecznie powołać komendanta przed wyborami samorządowymi. Ale ma dużego pecha, bo kolejne dwa konkursy nie poszły po jego myśli.
W pierwszym wyłoniono komendanta - Piotra Gorczycę, ale ten zrezygnował po kilku dniach. W drugim burmistrz wybrał Mariusza Wilczyńskiego z Malborka. Znów pechowo, bo media przypomniały o przeszłości kandydata - stracił prawo jazdy za przekroczenie liczby punktów karnych i został zdegradowany z funkcji zastępcy komendanta w Malborku.
Burmistrzowi to nie przeszkadzało. Dla niego wiążąca była jedynie opinia komendanta wojewódzkiego policji. Gdy nadeszła, umowy o pracę z Wilczyńskim nie mógł podpisać, bo pismo z Gdańska nie było pozytywne.
Teraz burmistrz znów czeka na opinię komendanta wojewódzkiego policji. Tym razem nazwisko do sprawdzenia to Marcin Walkowski - kandydat, który bez powodzenia startował w poprzednich konkursach. Jankowski chce go teraz powołać bez konkursu i ma nadzieję, że komendant pospieszy się z wydaniem "cenzurki", tak by mógł powołać Walkowskiego przed wyborami samorządowymi.
Tymczasem straż miejska nie wypełnia swoich zadań. P.o. komendanta Straży Miejskiej Sławomir Muchowski od trzech tygodni jest na zwolnieniu lekarskim. Jak się dowiadujemy, faktycznie na co dzień w służbie jest tylko dwóch municypalnych. Straż jest sparaliżowana. Przyznaje to między wersami sam burmistrz Marek Jankowski. Uprzedza nasze pytania i mówi, że na listopad nie wyznaczył ani jednego dnia na pomiary prędkości przy użyciu fotoradaru.
Zbieżność z wyborami jest oczywista. Ale burmistrz Jankowski twierdzi, że wcale nie chodzi o głosy wyborców, tylko o to, by strażnicy mogli włączyć się w patrolowanie miasta i gminy przed wyborami. - Trzeba jakoś wyznaczyć mieszane służby patrolowe z policjantami - mówi "Pomorskiej" - Faktycznie jest tak, że teraz trudno wyznaczyć służby. Patroli nie da się połączyć z wystawianiem fotoradaru.
Zobacz także: Wystawili mandat za auto przewożone na lawecie! Burmistrz Czerska chce wyjaśnień [wideo]
Sytuacja jest na tyle skomplikowana, że pod nieobecność p.o. komendanta Sławomira Muchowskiego decyzje w straży podejmuje Alina Pałubicka. Ma ze wszystkich największy staż w jednostce.
Burmistrz docelowo stawia jednak nie na nią, tylko na Walkowskiego. Pytamy, czy to słuszna decyzja. Jeżeli zadaniem nowego komendanta ma być ustabilizowanie sytuacji w jednostce, to powinien z marszu przejąć stery. A to będzie wątpliwe, skoro, jak się dowiadujemy, Walkowski ... nie jest strażnikiem. Na kurs strażnika będzie mógł pójść dopiero w lutym, bo to pierwszy możliwy termin, a ukończy go najwcześniej w kwietniu. Pytamy, czy będzie mógł podpisywać mandaty i dokumenty. - Nie wiem - przyznaje szczerze burmistrz. - Będę to musiał sprawdzić z panią mecenas.
Najpierw trzeba poczekać na opinię komendanta wojewódzkiego policji. Smaczku sprawie dodaje fakt, że Marcin Walkowski jest synem kandydata na radnego Porozumienia Czerskiego. Ten komitet w swoim programie wyborczym forsuje likwidację straży miejskiej, a dołączyli do niego inicjatorzy referendum w sprawie likwidacji tej formacji, jak Roman Stolz.
- To nie jest przeszkoda - mówi Marek Jankowski. - Przecież pan Marcin nie jest pod kuratelą ojca. Jest dorosłym i samodzielnym człowiekiem i ma prawo do własnych poglądów.
Marek Jankowski chce koniecznie powołać komendanta Straży Miejskiej jeszcze przed wyborami. Nie wziął pod uwagę opinii kontrkandydatów. Na przykład Przemysława Bieska-Talewskiego, który zaapelował do niego o nierozstrzyganie konkursu przed wyborami. - Nie mam powodu, by brać tego typu opinie pod uwagę - wypowiadał się ostatnio dla mediów.
Czytaj e-wydanie »
