Choć w ostatnich dniach wyjazdów do palących się traw było całkiem sporo, to statystyki tegoroczne są lepsze niż rok temu.
- Do końca marca 2019 roku mieliśmy już 43 podobne zgłoszenia, a w tym roku było ich dopiero 16 - mówi mł. bryg. Paweł Puchowski, rzecznik strażaków w powiecie świeckim.
I dodaje, że.... - Rok 2019 tak był dla nas dobry, bo my do palących się traw jechaliśmy 148 razy, czyli o około 40 razy mniej niż w 2018 roku. W skali kraju podobnych zdarzeń było więcej.
Jak się okazuje wypalanie trawy w celu szybkiego oczyszczenia jej z chwastów, by zielona trawa szybko porosła dany teren, jest już niewiele.
- Najczęściej tego typu pożary powstają albo z powodu nieuwagi, braku ostrożności, czyli przyczyną jest wyrzucony przez okno samochodu lub pociągu niedopałek, nieostrożne używanie ognia, oraz, niestety, głupie żarty, nieodpowiedzialne "zabawy". Wynika to ze statystyk - sporo zgłoszeń to palące się nieużytki przy poboczach, przy nasypach kolejowych oraz w okolicach np. wałów nad Wisłą - wymienia Puchowski.
- Mamy nadzieje, że obecna sytuacja epidemiologiczna wpłynie jeszcze na zmniejszenie liczby takich zdarzeń. Mieszkańcy rzadziej wychodzą, wyjeżdżają, więc i tych wyrzucanych niedopałków będzie mniej - dodaje.
A i gromadzący się na wałach żartownisie wzbudzą większe zainteresowanie mieszkańców.
Ostrzega: - W naszym powiecie wprawdzie nie mieliśmy śmiertelnych ofiar takich pożarów, ale w całej Polce przy pożarach traw i nieużytków w 2019 roku zginęło 10 osób.
