W ubiegłym roku bydgoscy strażacy 200 razy sprzątali plamy do oleju. - Aby posprzątać 1 metr kwadratowy, potrzeba aż 4 strażaków. Czasem zaś plamy oleju potrafią mieć nawet kilkadziesiąt kilometrów - mówi st. brygadier Wojciech Gmur- czyk, komendant PSP w Bydgoszczy. - Angażujemy ludzi, czas, a przecież sprzątanie po wypadkach nie jest naszym obowiązkiem.
Komendant zwraca uwagę, że w specyfikacji przetargów, które rozpisano dla firm, które zabierają auta po wypadkach, jest wyraźnie określone, że to właśnie one muszą posiadać sorbent (specjalną substancję wchłaniającą zanieczyszczenia) oraz sprzęt do uprzątnięcia pozostałości po zderzeniu samochodów.
Komendant Gmurczyk powołuje się też na ustawę o odpadach, która mówi o tym, że to starosta może obciążyć sprawcę wypadku kosztami uprzątnięcia tego, co po nim zostało.
Przepisy jednak sobie, a życie sobie. - Najczęściej jest tak, że na prośbę policji przyjeżdżamy i zbieramy resztki oleju czy paliwa - wyjaśnia Wojciech Gmurczyk. - A przecież naszym podstawowym zadaniem jest ratowanie zdrowia i życia ludzi - dodaje komendant.
Policja uważa natomiast, że to właśnie strażacy powinni neutralizować olej czy substancje ropopochodne, bo są najbardziej wyspecjalizowaną służbą. Inne pozostałości, jak szkło czy kawałki plastiku, powinien uprzątnąć zarządca drogi.
Kolejny kłopot to szybko zużywający się sorbent. - Jeśli zanieczyszczenie jest duże, zużywamy go tonami - wyjaśnia komendant Gmurczyk. - Tymczasem kilogram sorbentu to koszt 18 złotych.
Od 1999 roku bydgoską straż wspomaga miasta, kupując sorbent. - A ponieważ wyjazdów jest coraz więcej, to i sorbent zużywa się szybciej. Kiedyś wystarczało go co najmniej do połowy roku, teraz jesteśmy praktycznie pod kreską - dodaje Wojciech Gmurczyk. - Mamy rezerwy, ale będziemy zmuszeni uzupełnić zapasy za własne pieniądze, żeby wystarczyło nam do końca roku - mówi szef bydgoskich strażaków.
W 2012 roku w Bydgoszczy odnotowano w sumie 2667 zdarzeń, podczas których była potrzebna interwencja straży pożarnej.
Czytaj e-wydanie »