https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy z regionu podsumowali 2010 rok

(AK)
fot. sxc
W ubiegłym roku strażacy z regionu wyjeżdżali do pożaru co godzinę i 18 minut. Dwa razy dziennie... do fałszywego alarmu. Teraz będą mieli do dyspozycji więcej wozów, łodzi i pompę o wysokiej wydajności.

Kujawsko-pomorscy strażacy podsumowali miniony rok. Wezwań do pożarów było zdecydowanie - o prawie jedną trzecią - mniej niż rok wcześniej.

Cztery największe pożary w ubiegłym roku, to przypomnijmy Janikowo - wytwórnia mebli tapicerowanych, Grudziądz - stóg słomy i hala zakładów obuwia MSU oraz pożar w bydgoskiej hali przerobu makulatury.

Najrzadziej paliło się w lutym, a najczęściej - w kwietniu, kiedy to płonęły suche trawy.

Jednak to nie ogień najczęściej mobilizował naszych strażaków. - Zarówno w województwie kujawsko-pomorskim jak i w całej Polsce zaobserwowaliśmy wzrost wezwań do innych zagrożeń, a w 2010 roku najbardziej się we znaki dała nam powódź - mówi nadbrygadier Piotr Kwiatkowski, zastępca komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. - Przy czym największy wzrost, i to już kolejny rok z rzędu, wezwań mamy do wypadków samochodowych.

Informacje, jakie strażacy mają z IMGW, sugerują, że i w tym roku możemy mieć powtórkę z powodzi.

- Dlatego inwestujemy teraz przede wszystkim w sprzęt przeznaczony do likwidowania skutków powodzi i innych anomalii pogodowych, takich jak np. huragany, których w naszym regionie bywa wyjątkowo dużo - podaje st. bryg. Tomasz Leszczyński, komendant wojewódzki PSP. - Dlatego kupiliśmy w tym roku m.in. łodzie patrolowe i zestaw pompowy o bardzo wysokiej wydajności - 80 metrów na minutę.

Do fałszywych alarmów strażacy musieli wyjeżdżać w 2010 roku 776 razy - średnio co 12 i pół godziny.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska