Kujawsko-pomorscy strażacy podsumowali miniony rok. Wezwań do pożarów było zdecydowanie - o prawie jedną trzecią - mniej niż rok wcześniej.
Cztery największe pożary w ubiegłym roku, to przypomnijmy Janikowo - wytwórnia mebli tapicerowanych, Grudziądz - stóg słomy i hala zakładów obuwia MSU oraz pożar w bydgoskiej hali przerobu makulatury.
Najrzadziej paliło się w lutym, a najczęściej - w kwietniu, kiedy to płonęły suche trawy.
Jednak to nie ogień najczęściej mobilizował naszych strażaków. - Zarówno w województwie kujawsko-pomorskim jak i w całej Polsce zaobserwowaliśmy wzrost wezwań do innych zagrożeń, a w 2010 roku najbardziej się we znaki dała nam powódź - mówi nadbrygadier Piotr Kwiatkowski, zastępca komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. - Przy czym największy wzrost, i to już kolejny rok z rzędu, wezwań mamy do wypadków samochodowych.
Informacje, jakie strażacy mają z IMGW, sugerują, że i w tym roku możemy mieć powtórkę z powodzi.
- Dlatego inwestujemy teraz przede wszystkim w sprzęt przeznaczony do likwidowania skutków powodzi i innych anomalii pogodowych, takich jak np. huragany, których w naszym regionie bywa wyjątkowo dużo - podaje st. bryg. Tomasz Leszczyński, komendant wojewódzki PSP. - Dlatego kupiliśmy w tym roku m.in. łodzie patrolowe i zestaw pompowy o bardzo wysokiej wydajności - 80 metrów na minutę.
Do fałszywych alarmów strażacy musieli wyjeżdżać w 2010 roku 776 razy - średnio co 12 i pół godziny.
Czytaj e-wydanie »