O pojeździe z pneumatycznym wysięgnikiem, czyli po prostu z drabiną strażacy marzą od co najmniej od dwóch lat:
- To prawda. Od dawna staramy się o taki sprzęt. To są drogie urządzenia, kosztują około miliona złotych, więc cierpliwie czekamy na swoją kolej. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku taki pojazd stanie w naszym garażu - przyznaje komendant Piotr Muszyński..
Tymczasem trzeba pracować z tym, co się ma. A ma się sprzęt, który był nowy dziesięć, piętnaście lat temu, gdy jednostka i komenda powiatowa powstawały od fundamentów. Prawie dosłownie, bo na placu gdzie ją budowano, stały tylko stare garaże.
Teraz w garażu pyszni się czerwienią nowiutki pojazd ciężki ratowniczo-gaśniczy. To najnowszy nabytek i duma radziejowskich strażaków.
- Staramy się uzupełniać braki w wyposażeniu, dokupić coś nowego, wyremontować stare tak, by nasza jednostka zawsze była w pełnej gotowości - mówi komendant Piotr Muszyński.
Jednostka ratowniczo-gaśnicza w Radziejowie to niewielka placówka. Najczęściej wyjeżdżają do wypadków, rzadziej do pożarów. Poza akcjami dni mijają na zajęciach w bazie. Szkolenia, sprawdzanie sprzętu, i tym podobne działania prowadzone są na każdej zmianie. Siedziba jest dobrze zagospodarowana, a wiele bieżących remontów wykonują sami strażacy.
Oprócz codziennych obowiązków strażacy chętnie włączają się do różnych akcji społecznych, współpracują ze szkołami, bywają na spotkaniach z młodzieżą.
Czytaj e-wydanie »