W poniedziałek rano przed chłodnią "Oerlemans" Foods Polska w Strzelnie pojawiły się oflagowane samochody. To producenci wiśni domagali się wyższej ceny skupu. Nie wpuszczali za bramę firmy samochodów z owocami. Pozwalali jedynie wyjechać ciężarówkom załadowanym gotowymi produktami. Dodajmy, że o proteście informowaliśmy we wczorajszym wydaniu "Pomorskiej".
Stanowisko sadowników było jasne - złotówka za kilogram wiśni to za mało, by produkcja była opłacalna. Z innej strony problem przedstawiają skupujący.
- Nie możemy płacić więcej. Przy tej sytuacji na rynku i przy silnej relacji złotego do euro, cena 1,8 zł za kilogram jest nierealna - przyznaje Jakub Grzymała, na którego ręce wpłynęły postulaty sadowników. - My jesteśmy małym zakładem, nie rozumiem dlaczego akurat u nas odbywa się protest skoro i tak płacimy za skup więcej niż inni?
W poniedziałek rozmawialiśmy z sadownikami, którzy nie wykluczyli, że protest będzie przybierał na sile.
Istniało zagrożenie, że podjeżdżające pod zakład samochody zablokują lub utrudnią ruch na drodze krajowej nr 15. Sytuację kontrolowali cały czas powiadomieni o proteście policjanci.
- Zostaliśmy zaskoczeni protestem. A ja muszę zapewnić każdemu, kto podpisał z nami umowę, że będzie mógł dostarczyć owoce - wyjaśniał nam Jakub Grzymała.
Rola policjantów ograniczyła się jednak do przyglądania się akcji. Jak wyjaśniał nam Marek Jankowski, zastępca komenda powiatowego policji w Mogilnie, mundurowi nie interweniują dopóki akcja nie utrudnia ruchu na drodze krajowej i nie jest zagrożeniem dla osób trzecich.