
- I ma tę dodatkową zaletę, że dziś buja się na fali bydgoskiego toru regatowego, a jutro może przycumować w innej części Polski czy Europy - mówi Andrzej Wątorek, współwłaściciel firmy Floatinghouses.eu, która zbudowała pływający dom. - Można go przewieźć tam, gdzie chcemy zamieszkać. Jako społeczeństwo jesteśmy przecież coraz bardziej mobilni, także w poszukiwaniu pracy.
Z tym bujaniem na fali to lekka przesada, bo płaskodenna jednostka jest niezwykle stabilna. Wczoraj żadnych "ruchów podłogi" pod stopami reporter "Pomorskiej" nie wyczuł. Stateczność jest najważniejsza. Niezbędne wyliczenia wykonali doświadczeni w przemyśle stoczniowym konstruktorzy. Paweł Majchrzak
Z Bydgoszczy w świat
- I ma tę dodatkową zaletę, że dziś buja się na fali bydgoskiego toru regatowego, a jutro może przycumować w innej części Polski czy Europy - mówi Andrzej Wątorek, współwłaściciel firmy Floatinghouses.eu, która zbudowała pływający dom. - Można go przewieźć tam, gdzie chcemy zamieszkać. Jako społeczeństwo jesteśmy przecież coraz bardziej mobilni, także w poszukiwaniu pracy.
Z tym bujaniem na fali to lekka przesada, bo płaskodenna jednostka jest niezwykle stabilna. Wczoraj żadnych "ruchów podłogi" pod stopami reporter "Pomorskiej" nie wyczuł. Stateczność jest najważniejsza. Niezbędne wyliczenia wykonali doświadczeni w przemyśle stoczniowym konstruktorzy.
Wyprzedzić czas
- Chcieliśmy stworzyć coś, co w architekturze wyprzedza swój czas, połączyć nowoczesne wzornictwo i technologię z tym, co zapewnia energooszczędność - wyjaśnia architekt Paweł Dąbrowski, projektant pływającego domu. - Traktujemy ten obiekt jako produkt. Porównać go można bardziej do designerskiego gadżetu niż domu w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Tę pływającą kapsułę można dowolnie konfigurować według potrzeb użytkownika. Bo jest to technologia segmentowa, modułowa, tworzona z prefabrykowanych elementów. Wszystkie części są kompatybilne jak klocki lego. I można je dowieźć w dowolne miejsce. Ten budynek przywiozły dwa tiry.
To tzw. inteligentny dom: energooszczędny, monitorowany, zautomatyzowany, wyposażony w wykonaną specjalnie dla niego biologiczną oczyszczalnię ścieków, ogrzewany powietrzną pompą ciepła.
Można też na lądzie
Nasi rozmówcy zauważają też, że kapsuła nie musi pływać - równie dobrze może stać na stałym lądzie, a nawet na dachu innego budynku (waży 15 ton). Doskonale sprawdzi się na terenach zalewowych, na których nie można stawiać normalnych domów. No i chyba wytrzymałby uderzenie tsunami, a na pewno powódź i inne kataklizmy. Choć zaprojektowany został do użytkowania na wodach śródlądowych (to III strefa wodna).
Zbudowali na Tamizie
Obaj panowie mają już za sobą doświadczenie z budową pływającego domu na Tamizie w Londynie. Tamten był dużo większy. Wykorzystali dostępne światowe technologie.
W Polsce stworzyli nowatorskie rozwiązania. Rok trwało planowanie i projektowanie, drugi rok - urzeczywistnianie ich wizji. Właśnie zakończył się ostatni etap. Jest to zatem prototyp.
Wysiłek kosztował
- Sporo wysiłku i pieniędzy zabrało badanie materiałów i projektowanie - przyznaje pan Andrzej. - Jednak w sprzedaży dom będzie dostępny za rozsądną cenę - w stanie deweloperskim metr kwadratowy ma kosztować od 4 tysięcy złotych. Wykończenie oraz wyposażenie jest indywidualną kwestią potencjalnego inwestora.
A powierzchnia użytkowa wynosi ponad 80 metrów (po obrysie na zewnątrz niecałe 90). Drugie tyle jest na użytkowym tarasie na dachu. Cena porównywalna jest do standardów na lądzie. W przypadku pływającego mieszkania odchodzi za to opłata za grunt. Płaci się za dostawę mediów, ewentualnie abonament za możliwość cumowania w danym miejscu.
- Naszym celem jest nie tylko Bydgoszcz, region i Polska, ale rynek światowy. Wtedy ceny za dom będą dostosowane do lokalnego rynku. W Gdańsku są wyższe niż nad Brdą, nie wspominając o Londynie - precyzuje Wątorek.
Dom uzyskał certyfikat pływalności w Polskim Rejestrze Statków jako apartament na wodzie.