St. sierż. Maciej Kujawiński i sierż. szt. Filip Dworzecki są funkcjonariuszami ogniwa wodnego. Od około czterech lat patrolują Bydgoszcz i jego okolice za pomocą łodzi. Przez prawie cały rok, wyłączając okres, gdy Brda jest skuta lodem. Wówczas pełnią służbę z lądu. Praca tzw. wodniaków jest osobliwa i wymagająca.
Przepływamy z patrolem obok mostu Bernardyńskiego.
- W lutym wyciągaliśmy tutaj z wody nieprzytomnego mężczyznę - opowiadają policjanci.
- Tamtego wieczora akurat pełniliśmy patrol z lądu. Nagle doniesiono nam, że w wodzie jest człowiek. Nie było czasu na przebieranie się i przygotowanie sprzętu. Szybko musieliśmy rzucić się do wody. Udało się wyciągnąć mężczyznę. Niestety, mimo długiej reanimacji zmarł - dodają.
Płynąć dalej mijamy grupy kajakarzy z pobliskich klubów. Nagle policjanci muszą szybko zawrócić i interweniować - dwóch kajakarzy wypadło do wody. Okazuje się jednak, że nie są to rzadkie przypadki w takich sytuacjach.
- Od dawna są problemy z kajakarzami, bo nie mogę oni chyba pogodzić się z tym, że po Brdzie pływają inne łodzie - przyznają mundurowi.
- Motorówka taka, jak nasza tworzy fale, które przewracają niedoświadczonych albo lekkomyślnych kajakarzy. Mimo to wolą oni trenować tutaj, zamiast na specjalnie przygotowanym dla nich torze regatowym - wyjaśniają.
Czytaj: Bulwary drugą po Myślęcinku atrakcją Bydgoszczy
"Wodniacy" podczas patrolu.
(fot. KWP w Bydgoszczy)
Patrol dociera do Brdyujścia. Kilka miesięcy temu do wody wpadł tu samochód.
- Gdy dotarliśmy na miejsce nie było wiadomo, czy w aucie ktoś nie został - wspominają mundurowi.
- Trzeba było szybko to sprawdzić. Woda była lodowata. W środku na szczęście nikogo nie było. Udało się natomiast wydobyć komplet dokumentów i ustalić właściciela auta - dodają.
Łódź, którą dysponują "wodniacy" ma już swoje lata, ale osiąga prędkość około 50 km. na godz. To wystarcza, by z powodzeniem podejmować się pościgów.
Policjant na medal? Zgłoś kandydata do tytułu "Najpopularniejszy Dzielnicowy 2014"!
- Nikt zresztą nie może nam uciec, bo z Brdy nie ma specjalnie gdzie - mówią.
- Kiedyś z okolic Wyspy Młyńskiej ruszyliśmy w pościg za skuterem, którego kierowca nie chciał poddać się kontroli. Potem okazało się, że nie miał odpowiednich uprawnień, by nim pływać. Uciekinier był oczywiście dużo szybszy, ale i tak go złapaliśmy, gdy próbował wciągnąć skuter na ląd kilka kilometrów dalej.
W pobliżu ujścia Brdy policjanci zauważają coś w wodzie. Podpływamy bliżej, żeby to sprawdzić. Na szczęście okazuje się, że to tylko gałąź.
- Jeśli w wodzie jest ciało, to czuć je już z odległości około 100 metrów. Niestety, jest to bardzo nieprzyjemne, ale zwłoki mają intensywny zapach. Czasami jest to wręcz nie do wytrzymania - przyznają.
Policjanci z ogniwa wodnego patrolują nie tylko Brdę. Często można ich spotkać m.in. w Borównie, Chmielnikach i Pieczyskach. Jeśli pozwalają na to warunki, policjanci wypływają także zimą.
- Nawet w Boże Narodzenie i sylwestra - mówią. - Wtedy mamy dużo pracy, bo akurat w te dni jest więcej prób samobójczych. Chyba ludzi nachodzą w te dni różne przemyślenia i postanawiają skończyć ze sobą, skacząc do rzeki.