Lokalnych marek wciąż nie można kupić. Podobno za rok ma już być całkiem inaczej. I zielonogórscy winiarze na to liczą.
Tak przynajmniej mówiono na XIV Święcie Winobrania w Zielonej Górze.
Wrześniowemu winobraniu towarzyszy cykl imprez - koncerty folklorystyczne, pokazy sztuki bednarskiej, produkcji wina oraz wystawy fotografii z lubuskich winnic.
Aż trudno uwierzyć, że na początku XVIII wieku istniało tu ponad dwa tysiące winnic. Zajmowały siedemset hektarów w mieście. W nizinnym krajobrazie Lubuskiego tylko w tej okolicy dominują wzgórza i panuje łagodny klimat, nadający się do uprawy winorośli.
Minęły dwa wieki i Zielona Góra próbuje ożywić tradycje winiarstwa. Plantacje wyniosły się za miasto. Początki zawsze są trudne, ale po czternastu latach można już mówić o lubuskim szlaku wina i miodu. Głos właścicieli coraz bardziej znanych i powiększających się winnic, skupionych w Zielonogórskim Stowarzyszeniu Winiarskim, wreszcie dotarł do Warszawy. Legalna, a nie spod lady sprzedaż wina będzie możliwa.
Chińszczyzna i potentaci
Na razie jednak Święto Winobrania w Zielonej Górze to dla winiarzy duże wyzwanie, a zarobek żaden. Na stoiskach na Starym Mieście zarabiają bowiem wszyscy - od plastyków, rzemieślników, barów z szybkim jedzeniem, handlarzy staroci i chińszczyzny po przedstawicielstwa hurtowników alkoholi z całego świata. Tylko nie lokalni producenci.
Dobrze, że chociaż można zwiedzić winnicę w Parku Winnym z domkiem winiarza z 1818 r. i palmiarnią. A jak starczy czasu, to warto wybrać się do Muzeum Ziemi Lubuskiej, gdzie jest stała ekspozycja sprzętów do wyrobu wina.
Gdyby nie degustacje, to ci, którzy przyjechali do Zielonej Góry, byliby skazani wyłącznie na delektowanie się zagranicznym winem. Raj za to mają ci, którzy chcą kupić sadzonki winorośli. Już w maju są w ofercie w domku winiarza na targowisku winiarskim w palmiarni. albo podczas wrześniowego Winobrania w Zielonej Górze lub Ochli.
Na lokalne wino do skansenu
Dobrym rozwiązaniem jest wizyta w skansenie w Ochli, kilka kilometrów od Zielonej Góry. Można dojechać autobusem MZK nr 27 z dworca PKP albo własnym autem. Parking w skansenie jest spory i darmowy. Jest jeden problem - kierowca musi odmówić sobie degustacji.
Właśnie w Ochli odbyło się "Winobranie w skansenie". Miejsce wymarzone - drewniane chaty ludowe i pokazowa winnica. Perełką skansenu w Ochli jest XVIII-wieczna wieża winiarska przeniesiona z niedalekiego Budachowa, wokół której odbywały się pokazy tłoczenia wina i degustacje. - Już czwarty raz organizujemy festyn winiarski - mówi Irena Soppa, etnograf Muzeum Etnograficznego w Zielonej Górze z siedzibą w Ochli. - Zapraszamy Bachusa z orszakiem bachantek, przygotowujemy stoiska dla właścicieli winnic.
W tym roku były m.in. winnice "Cantina" z Mozowa, "Julia" ze Starego Kisielina i kilka innych. Przy okazji smakowania win, nalewek, miejscowych piw i miodów oraz fotografowania się z Bachusem czy bachantkami można też było popatrzeć albo i kupić wyroby twórców ludowych,a także posłuchać poleskich śpiewek i zespołu muzyki dawnej. Wszak Lubuskie po II wojnie światowej stało się ojczyzną przesiedleńców z Polesia, Wileńszczyzny, Bukowiny z rumuńsko-ukraińskiego pogranicza.
Miażdżyć i tłoczyć
Winobranie w skansenie w Ochli daje tak naprawdę wyobrażenie, jak powstaje wino. W cieniu wieży winiarskiej Irena Soppa z winiarzami pokazują to przez kilka godzin. Od zerwania winogron z plantacji, po odszypułkowanie gron, miażdżenie owoców w miazgowicy i odciśnięcie soku w prasie. - Sok można wypić, ale to właśnie jest produkt , który można nastawić na wino - wyjaśnia Irena Soppa. - I za jakiś czas posmakować młodego wina z zielonogórskich szczepów. A nuż nam się uda?
Nic dziwnego, że po takich degustacjach chętnych do kupowania sadzonek przybywa. A zapaleńcy mogą nawet kupić sprzęty do produkcji domowego wina. Bo szczepy z zielonogórskich plantacji dobrze zachowują się w naszym klimacie. A po trzech latach może okaże się, że nasze białe czy czerwone winko jest lepsze od tych markowych ze sklepów?
Jeśli nie, to za rok na Święcie Wina w Zielonej Górze będzie można kupować butelki z lubuskich winnic bez trudu i podchodów.