https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Swoje wyciąć można

(hak)
Ubóstwo rolników powoduje, że dopuszczają się ścinki drzew, których są właścicielami, bez proszenia urzędu o wyrażenie zgody na to.

     - Jestem wędkarzem, wędkować jeżdżę nad jezioro Sitno, w gminie Zbójno. Jakież było moje zdziwienie, gdy ostatnio nad jeziorem zamiast sześciu okazałych topól zobaczyłem tylko pieńki po nich. Mężczyzna, które je ściął tłumaczył, że to były krzewy... - poinformował "GP" Krzysztof Kraiński z Torunia. Wskazał też na jednego z mieszkańców z tej okolicy, jakoby nieczystości z domu wpuszcza wprost do jeziora, czym zagraża, oczywiście, rybom.
     Henryk Lipiński, inspektor zajmujący się ochroną środowiska w Urzędzie Gminy Zbójno, objechał jezioro Sitno. I rzeczywiście znalazł pieńki po ściętych drzewach. Obwód drzew wynosi około 80 cm. - Jednak nie były to topole, ale osiki. A co najważniejsze rosły na prywatnym gruncie rolnika, który ściął je na opał - mówi Lipiński. Mimo że drzewa były prywatną własnością rolnik powinien wystąpić do urzędu po zgodę. - Nagminnie rolnicy nie występują po nie, ponieważ za wydanie zezwolenia muszą płacić 81 zł. Taka kwota jest sporą sumą dla zubożałych rolników. To jedyna przeszkoda, bo zezwolenie na wycinkę każdy z nich dostanie - tłumaczy inspektor.
     Natomiast całkiem nieprawdziwe jest przypuszczenie torunianina, że jeden z mieszkańców zatruwa jezioro domowymi ściekami. - Przeprowadzona kontrola nie potwierdziła tych podejrzeń. A mieszkaniec, by mieć spokój, postanowił zasypać rów prowadzący do jeziora - mówi inspektor.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska