Na zajęcia w Kaszubskim Domu Rękodzieła Ludowego uczęszczało 11 bezrobotnych kobiet. Prowadziła je Barbara Nowicka, która doświadczenie w zakresie wyrabiania tacy czy koszyków zdobyła na kursie w Tucholi. Na co dzień pracuje w ośrodku wypoczynkowym w Funce.
Wikliniarstwo przeżywało wzloty i upadki, ale zawsze jego wyroby miały wielu amatorów, ceniących niebanalne wzornictwo i naturalne tworzywo. Niektórzy rzemieślnicy i twórcy ludowi swoje prace oferują na festynach i odpustach. Być może dołączą do nich również absolwentki kursu w Swornegaciach. Może zarobią trochę pieniędzy na własne potrzeby. - Wyroby z wikliny nigdy nie wyjdą z mody - podkreśla Barbara Nowicka.
Jak się dowiadujemy, kaszubscy działacze mają też w planie zorganizowanie kursu kowalskiego. Kowalstwo to rzemiosło, które już zaginęło. Tylko gdzieniegdzie spotykamy fachowców, trudniących się ręcznym kuciem przedmiotów metalowych.
(SZCZ)