Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sybiracy z gminy Koronowo wspominają swe (nie)ludzkie losy

(ale)
Młodzież czytała wspomnienia Sybiraków. Program chwytał wszystkich za serce.
Młodzież czytała wspomnienia Sybiraków. Program chwytał wszystkich za serce. Adam Lewandowski
Spotkali się w sali sesyjnej koronowskiego ratusza. Oni - Sybiracy, i młodzież miejscowych szkół, w tym harcerze. Mówili o trudnej historii.

Pomysł zorganizowania sympozjum pn. "(Nie)ludzkie losy - deportacje Polaków do ZSRR w czasie II wojny światowej" rzuciły panie z biblioteki pedagogicznej i z Towarzystwa Miłośników Ziemi Koronowskiej.

Młodzież przygotowała ciekawy program artystyczny, czytała przejmujące fragmenty pamiętników ludzi wywiezionych na Wschód. Była też wystawa poświęcona Sybirakom. Złożyły się na nią zdjęcia, dokumenty, odznaczenia, przedmioty, które wywiezieni przywieźli do Polski. Był też koncert orkiestry dętej z koronowskiego M-GOK.

Kiedy na początku lat 90. śp. Mieczysław Śliwiński z Mąkowarska zakładał w Koronowie Związek Sybiraków, było ich 33. Dziś pozostało tylko 13. Wśród najstarszych są pani Bolesława Madeja i pan Jan Dzwonnik. Mają po 89 lat. Pan Jan, żołnierz AK, jest autorem wspomnień z wywózki. Najmłodszy wśród Sybiraków jest Ryszard Kopalko, od 11 lat prezes koronowskiego Związku Sybiraków, który w tym roku obchodzi swe 25-lecie.

Czytaj: "W obozie spaliśmy na dechach, po których chodziły pluskwy"

Wszyscy trafili na teren gminy Koronowo z przypadku. Najwięcej do samego Koronowa i do Wtelna. Ale też do Gogolina, Wierzchucina Królewskiego, do Witoldowa.

Do koronowskiego związku zapisali się też Sybiracy z sąsiednich gmin. Z Nowaczkowa, Dużej Kloni, Gostycyna, Kusowa, Wierzchucinka.

- Mój dziadek i ojciec byli leśnikami pod Lwowem - opowiadał prezes Kopalko. - Cała rodzina dziadka, oraz mój ojciec z żoną - 2 tygodnie po ich ślubie - trafili 300 kilometrów za Omsk, nad rzekę Irtysz. Wszyscy karczowali lasy. Tam się urodziłem w roku 1943.

Mój ojciec trafił potem do tworzącego się na terenie ZSRR Wojska Polskiego, był ranny w bitwie pod Lenino i po raz drugi przy zdobywaniu Kołobrzegu. Tam został zdemobilizowany. Moja mama ze mną i rodziną dziadka do nowej Polski przyjechała dopiero w roku 1946. Do Szczecinka.

Zobacz też: 10 lutego 1940 roku, pierwsza deportacja na Sybir. Rozszalał się sowiecki terror

Tam czekała na nich wiadomość od ojca pana Ryszarda, że jest w Gdańsku. I tam się odnaleźli. Mieszkali potem pod Kłodzkiem, w Zielonogórskiem. Swą żonę - mieszkankę Mąkowarska pan Ryszard poznał w Olsztynie...

Swe koleje losu opowiedział też wspomniany już Jan Dzwonnik. Wspomnieniami podzielił się też zaproszony na to sympozjum Mirosław Myśliński, prezes Wojewódzkiego Związku Sybiraków w Bydgoszczy.

Kiedy powstawał w Polsce Związek Sybiraków, było ich 80 tysięcy. Dziś 34 tysiące, w tym 4 tysiące członków rodzin wywiezionych na Wschód. Związek w Bydgoszczy liczy 557 osób zrzeszonych w 17 kołach terenowych, w tym 8 w samej Bydgoszczy. W tym mieście niebawem jedna ze szkół przyjmie imię Związku Sybiraków.

Przeczytaj: 74. rocznica agresji sowieckiej na Polskę

Pamięć zmarłym, żyjącym pojednanie. To jedno z haseł, które przyświeca Sybirakom. Zgodnie z przyjętą w tym miesiącu uchwałą Sejmu RP - 17 września (dzień, w którym ZSRR napadł w roku 1939 na Polskę) ustanowiony został Dniem Sybiraka. - Myśmy zawsze pamiętali o 17 września - mówią sybiracy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska