Policjanci z Włocławka otrzymali w środę (18 kwietnia) informację o zwłokach pływających w Wiśle. Okazało się, że jest to ciało 23-letniego mieszkańca Włocławka.
Włocławska policja powiadomiła nas o poszukiwaniu zwłok 45-letniego włocławianina. Z wstępnych, nieoficjalnych informacji, wynika, że mężczyzna ten poprzedniego dnia rzucił się z mostu do Wisły. Wcześniej miał odgrażać się, że popełni samobójstwo. Desperatowi w zrealizowaniu tych zamierzeń przeszkadzał 23-letni syn. Dlaczego potomek znalazł się na moście, policja jeszcze nie ustaliła.
Faktem jest jednak, że synowi nie udało się ojca przekonać do tego, by zaniechał planu zakończenia życia. Kiedy więc 45-latek skoczył z mostu, syn prawdopodobnie rzucił się mu na ratunek. Niestety, obaj mężczyźni zginęli w nurtach rzeki.
Dryfujące w Wiśle przy ujściu do rzeki Zgłowiączki zwłoki 23-letniego włocławianina policjanci odnaleźli w środę. W tym pomogli im strażacy z włocławskiej komendy PSP. Wczoraj cały dzień trwały poszukiwania ciała ojca. Policjanci i strażacy znowu penetrowali wody Wisły. I nie tylko we Włocławku. Dotarli w poszukiwaniach do Bobrownik. Niestety, do późnych godzin popołudniowych zwłok nie udało się odnaleźć.
- Funkcjonariusze byli też zaangażowani przy ustalaniu okoliczności tej tragedii - mówi nadkomisarz Małgorzata Marczak, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
Na razie jednak nie wiadomo, co było przyczyną desperackiego kroku włocławianina. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że 45-latek to mieszkaniec osiedla Kazimierza Wielkiego. Czy, gdy targnął się na swoje życie był trzeźwy? Na to pytanie będzie można odpowiedzieć, dopiero po odnalezieniu zwłok.
Czytaj e-wydanie »