Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Synowie nie jedzą prawdziwej szynki, by nie zabrakło pieniędzy na pampersy

Agnieszka Domka-Rybka [email protected]
W Liszkowie mieszkają Grażyna i Adam Kosiccy oraz ich trzej synowie: Łukasz (31 lat), Mateusz (23 lata) i Piotr (20 lat).
W Liszkowie mieszkają Grażyna i Adam Kosiccy oraz ich trzej synowie: Łukasz (31 lat), Mateusz (23 lata) i Piotr (20 lat). Agnieszka Domka-Rybka
- Gdy widzę w telewizji, jak matka błaga o pomoc dla chorego dziecka, od razu myślę: co można zrobić dla Grażyny? Trzej synowie na wózkach inwalidzkich, czwarty w grobie - mówi pan Franciszek z Rojewa, przyjaciel rodziny.

Grażyna Kosicka, dzielna kobieta, lat pięćdziesiąt jeden. Nie skarży się na swój los. Bo już dawno się z nim pogodziła: - Skoro tak musiało być...

Jednak jej zielone oczy nie pozwalają ukryć przed światem, jak bardzo się martwi.

Przeczytaj także: Antoś nie przyszedł jeszcze na świat, a jego rodzice walczą żeby mógł żyć!

Większe niemowlaki

Liszkowo, gmina Rojewo, powiat inowrocławski. Trzeci dom za szkołą po prawej stronie, jadąc od Rojewa właśnie.

Tutaj mieszkają Grażyna i Adam Kosiccy oraz ich trzej synowie: Łukasz (31 lat), Mateusz (23 lata) i Piotr (20 lat). Każdy z porażeniem mózgowym. Każdy na wózku inwalidzkim. Każdy zdany na pomoc innych, czyli rodziców.

6.30 - o tej godzinie codziennie rozpoczyna się dzień u Kosickich. Pan Adam szykuje się do pracy, ale, niestety, zajęcie jest tylko w sezonie: - W melioracji zimą nie ma nic do roboty, ale dobre i to, nie? - cieszy się, że może zarobić cokolwiek. W domu się nie przelewa.

Gdy pan Adam szykuje się do roboty, chłopaki budzą się. Od razu trzeba im zmienić pampersy.
Pani Grażyna przewraca ich na bok, jak niemowlaki - choć oczywiście waga nie taka - i zakłada świeże pieluchy.

Jeszcze cały czas ma siłę. Musi! Szkoda tylko, że kręgosłup nic nie rozumie. Buntuje się. Strasznie boli. Nieraz trudno się wyprostować. - Jeżdżę na zabiegi do Rojewa, może na jakiś czas pomogą - matka nie poddaje się.

Jednak ciężko podnosić kilkudziesięciokilogramowe dzieci, ale na przykład na noc trzeba każdemu ubrać po trzy pampersy, żeby nie przeciekło - opowiada pani Grażyna. - Jeden idzie na pas, dwa do kroku.
Nie da się inaczej. Gdy próbowała mniej, znaczy się zaoszczędzić na nich, pościel nadawała się tylko do prania.

Ona śpi z Piotrem, pan Adam z Łukaszem, Mateusz musi sam - w specjalnym łóżku ortopedycznym.
Bo on leży głównie na plecach i ma mocno pokrzywione stopy.

Gdy był mniejszy, potrafił sam zejść z wersalki, ale dziś już nie da rady. Jest za ciężki.

Porażenie mózgowe u braci z Liszkowa to jedno. Towarzyszą mu różne inne choroby. Upośledzenie umysłowe, napady padaczkowe. Nieraz tak silne, że aż tracą przytomność.
Piotra zarazili w szpitalu żółtaczką typu B. Od tego czasu zero ulubionej czekolady i czegololwiek z kakao. Wszystko, co zjada - musi być gotowane.

Łukasz i Mateusz mogą zaś, i bardzo lubią, jeść pieczone. Pod warunkiem, że Mateusz ma wszystko zmiksowane, żeby się, przez swoją wiotkość krtani, nie zadławił: - Blender to w naszej kuchni artykuł pierwszej potrzeby - pani Grażyna właśnie sprawiła sobie nowy.

Wędlina? Tak, ale tania

Choć to dopiero sobotnie przedpołudnie, a u niej już od drzwi pachnie dobrym obiadem. Dzisiaj będą ryby.

Piotr na wózku przy oknie - to jego ulubione miejsce - patrzy w dal. Najchętniej przebywa w kuchni tylko z mamą. Gdy wjeżdżają bracia, zaraz robi się nerwowy. Moja obecność mu nie przeszkadza. Śmieje się do mnie. Ponoć bardzo lubi, jak przyjeżdżają goście.

Łukasz i Mateusz oglądają w pokoju telewizję. Piotr niedawno zjadł śniadanie. Bracia lubią chleb z żółtym serem i z szynką: - Szynka? Pewnie nasza tak się tylko nazywa. Nie zawsze może być prawdziwa, bo pieniędzy musi jeszcze zostać na pampersy. Tak muszę gospodarzyć, żeby ich na nie nie zabrakło - pani Grażyna ma kalkulator w głowie.

Nie ma wyjścia, skoro jej synowie zużywają 10 pieluch na dobę, a NFZ każe dwie, bo do ty-lu dopłaca. Kosiccy więc na sa-me pampersy (seni medium 2) wydają 300 zł miesięcznie i prawie tyle samo na leki.
Choć chłopaki mają renty, po ok. 600 zł, naprawdę ciężko związać koniec z końcem. Pomaga opieka społeczna, Kosiccy dostają m.in. żywność.

- Wójt nawet pofatygował się i przyjechał zobaczyć, jak nam się żyje - chwali gospodarza gminy Rojewo pani Grażyna. - Każda pomoc ludzi dobrego serca jest u nas na wagę złota.

Do Piotra przyjeżdża na indywidualne lekcje pani Beata Tomczak z Inowrocławia. Wcześniej uczyła Łukasza. On ma już 31 lat, ale z wyglądu można mu dać najwyżej 17.

- Gdy jest pani Beata, wyskoczę czasami na zakupy - Kosicka patrzy wtedy cały czas na zegarek. - Bo może się przecież zdarzyć, że akurat w tym czasie któryś z synów dostanie ataku padaczki. Dlatego trzeba szybko wrócić. Pani Beacie jestem za wszystko bardzo, bardzo wdzięczna!

Co, jeśli pilnie czegoś potrzeba, a akurat jej nie ma?- Zaciągam wtedy hamulce przy wózkach, żeby nie odjechały i co sił w nogach biegnę to załatwić. Całe życie w biegu!

Nawet latem na dworze trzeba dzieci pilnować. Żeby robaki nie pogryzły, bo nawet nie potrafią od siebie muchy odgonić.

Czekał na operację i...

Chwila ciszy i kobieta mówi nieśmiało: - Gdybym tak mogła, nie codzienne tylko sporadycznie, wsiąść w busa i pojechać do Inowrocławia, do fryzjera! Przydałby mi się od czasu do czasu ktoś do pomocy. Nie, żeby ktoś musiał synów przewijać czy karmić, ale choć został z nimi. To jest moje marzenie, ale pomarzyć można, prawda?

Poza nimi Kosiccy mają jeszcze córkę. Wyjechała do Anglii. Był i syn Marcin. Również pojechał do pracy za granicę. Zginął w wypadku. Miał zaledwie 22 lata.

- Człowiek by pomyślał, że już nic złego nie może się wydarzyć. Chłopak zdrowy, w pełni sił, aż tu nagle, pięć lat temu, odebrałem go w skrzynce, w takiej małej - pokazuje pan Adam. - Dziś odwiedzamy go na cmentarzu.

Pomóc można Piotrowi.
Miał mieć operację na stopy, w grudniu zeszłego roku - w poznańskiej klinice. Czekał w kolejce cztery lata. Kosiccy dowiedzieli się jednak, że oddział został zlikwidowany: - Czy teraz mamy zapisać syna na operację gdzie indziej i czekać kolejne tyle? Żeby zrobić ją prywatnie, potrzeba 8 tys. zł. Pomaga nam Fundacja Dzieciom "Zdążyć z pomocą". Z jednego procentu finansuje rehabilitację synów. Bez tych pieniędzy nie byłoby nas na nią stać. Dziękujemy! Żeby jeszcze tylko Piotra szybciej zoperowali. Ma szansę stanąć na nogi. Będziemy walczyć! - przekonuje ojciec.

Jest nadzieja.
"Pomorska" skontaktowała się z dyrektorem Ortopedyczno- Rehabilitacyjnego Szpitala Klinicznego im. W. Degi w Poznaniu. Odpowiedź przyszła błyskawicznie: "Oddział, na który nie może być przyjęty Piotr Kosicki uległ przekształceniu. Jednak przenosimy proporcjonalnie pacjentów z listy oczekujących na inne oddziały. Starając się pozytywnie rozpatrzyć problem wymienionego chorego, deklarujemy gotowość przyjęcia go w lutym 2014 roku - informuje dr Witold Bieleński, dyrektor poznańskiej kliniki.

Można im pomóc!

Udało nam się również zorganizować transport z pampersa-mi seni oraz podkładami i specjalistycznymi preparatami do pielęgnacji z Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych, które również natychmiast odpowiedziały na nasz apel: - Od dawna wspieramy opiekunów domowych - mówi Joanna Hain-Listewnik, kierownik Europejskiego Centrum Opieki Długoterminowej, członek zarządu Fundacji TZMO "Razem Zmieniamy Świat". - Wydaliśmy bezpłatny poradnik "Jak opiekować się osobą przewlekle chorą w domu". Gdy potrzeba, dostarczymy go. Organizujemy też darmowe warsztaty dla opiekunów. Informacje na ten temat są dostępne na www. damy-rade.info.

Pomoc po raz kolejny zadeklarował również Rafał Żurowski, wójt gminy Rojewo: - W najbliższym czasie państwa Kosickich odwiedzi pracownik opieki społecznej, by porozmawiać, jakiego jeszcze wsparcia potrzebują. Mam świadomość, że z ich synami może zostawać tylko osoba zaufana.
Piotr, Łukasz i Mateusz są pod stałą opieką lekarzy. Wymagają kosztownej rehabilitacji i całodobowej opieki. Cały czas. Bez przerwy!

- To są moje Anioły! Muszą nimi być, skoro Bóg nie zabiera mi sił, bym mogła się nimi opiekować.Czuwa nade mną i oby, Boże, trwało to jak najdłużej! Mamy jeszcze jednego Anioła w naszej rodzinie, to wujek Franek Lewandowski. Bardzo nam pomaga. We wszystkim. Wyjątkowy z niego człowiek! - kończy Grażyna Kosicka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska