https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szef ma pieniądze, inwalida tylko grosze

Agnieszka Domka-Rybka [email protected]
Infografika: Monika Wieczorkowska
- Zakłady pracy chronionej, owszem, chronią, ale ich właścicieli, nie pracowników - twierdzą Czytelnicy.

- Trzeba je zlikwidować, bo nie spełniają swojej roli. A nie, to nie są potrzebne - mówili podczas poniedziałkowego dyżuru.

Co drugi zakład pracy chronionej w Polsce łamie prawo - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli.

Raport NIK: co dzieje się z państwowymi pieniędzmi
NIK stwierdziła liczne nieprawidłowości w funkcjonowaniu chronionego rynku pracy. W raporcie czytamy m.in., że co drugi zakład dopuszczał osoby niepełnosprawne do pracy bez szkolenia BHP. Co trzeci nielegalnie wykorzystywał publiczną pomoc na finansowanie swojej bieżącej działalności i nieprawidłowo przyznawał te środki na indywidualną pomoc niepełnosprawnym. NIK wystąpiła do ministra pracy z wnioskiem o likwidację przywilejów ZPCHr.

Podczas dyżuru zapytaliśmy Czytelników, czy to jest dobry pomysł? A jeśli są pracownikami ZPCHr, czy mogą stwierdzić, że w ich firmie jest łamane prawo? W jaki sposób szczególnie? Efekt? Nasi rozmówcy przyznali zgodnie, że zakłady pracy chronionej w obecnej formie są nie do przyjęcia.

Nadgodziny tylko na czarno
- W czasach potępianego PRL-u nie dochodziło do tak rażących zaniedbań, jakie zdarzają się w zakładach pracy chronionej - rozpoczął nerwowo pan Jan z Bydgoszczy. - Ich właścicielami są najczęściej byli prominenci, funkcjonariusze SB, emerytowani milicjanci i wojskowi. Sami mają po 3 lub 4 tys. zł emerytury, a pracownikom płacą najniższą krajową pensję, czyli trochę ponad 600 zł na rękę.

Tyle - ich zdaniem - warta jest praca nocami, w niedziele i święta. To się nie mieści w głowie! Mam drugą grupę inwalidzką. Pracuję jako ochroniarz w firmie, która posiada status ZPCHr. Moi koledzy męczą się w podobnych zakładach. Harujemy ponad 300 godzin miesięcznie, za nadgodziny dostajemy po 3 zł, oczywiście na czarno. Szefowie nie odprowadzają od tego podatku i składek na ZUS, po prostu wypłacają nam pieniądze do ręki. Pomoc indywidualna dla niepełnosprawnych?

Nigdy się z czymś takim nie spotkałem. W firmie były kontrole z: PIP, urzędu skarbowego,I co z tego? Nie odniosły żadnego skutku. Jak było, tak jest. Zostało mi jeszcze 30 miesięcy do emerytury. Obiecałem sobie, że gdy wreszcie nadejdzie ten moment, pójdę też do prokuratury.

To dopiero początek negatywnych opinii.

Łupią bezlitośnie
- Ktoś, kto wymyślił takie zakłady, chciał, by ich właściciele dorobili się. Bo raczej nie myślał o korzyściach dla zatrudnionych... A biedne państwo jest okradane, łupane bez litości - komentował pan Marian z Torunia. - Właściciele firm dostają pieniądze z PFRON-u. Są to setki zł na jedną osobę, w zależności od stopnia niepełnosprawności, a w najcięższych przypadkach - nawet 1500 zł. Szefowie chcą mieć jednak jak najwięcej dla siebie. Nie martwią się, że osoby z grupą inwalidzką pracują tak samo, jak zdrowe. Zresztą, Najwyższa Izba Kontroli dobrze wie, co mówi. Gdyby nie było zastrzeżeń do działalności ZPCHr, nie powstałby przecież taki raport.

Grafiki: oficjalny i nieoficjalny
- Na moim przykładzie można wyciągnąć wnioski, jak wygląda praca w firmie o takim statusie - twierdzi pani Maria z Inowrocławia. - Posiadam drugą grupę inwalidzką. Szef ostrzegł mnie już na samym początku, że nie będzie tolerował zwolnień lekarskich. Pracuję po 12 godzin, przy maszynie, w pomieszczeniu jest bardzo gorąco. Firma dysponuje dwoma grafikami: oficjalnym - sporządzanym zgodnie z prawem - aczkolwiek fikcyjnym i nieoficjalnym - czyli prawdziwym, obowiązującym pracowników. Często jesteśmy zastraszani.

Cztery miesiące bez środków do życia
Nie lepiej jest w firmie pani Jadwigi z Chojnic.

- Choruję na epilepsję, a obecnie przebywam na zwolnieniu lekarskim w związku z zaawansowaną ciążą - opowiada pani Jadwiga. - W tym roku od stycznia do kwietnia byłam bez środków do życia, tak, nie dostawałam z firmy żadnych pieniędzy. A, że oficjalnie byłam zatrudniona, MOPSchciał mi pomóc. Dodam jeszcze tylko, że mój mąż zarabia 700 zł, mamy dzieci na utrzymaniu. Właściciel firmy dostaje od państwa pieniądze. Co się z nimi działo od stycznia do kwietnia?Czy brał je do kieszeni? (...) Gdy dowiedział się, że jestem w ciąży, wykrzyczał, że powinnam zdecydować się na aborcję. Proponował nawet, że za nią zapłaci. Kto w Polsce stanie w obronie osób niepełnosprawnych, którzy przeżywają koszmar w pracy? Nikt i nic nas nie chroni.

Przy maszynie, w ukropie, bez wody do picia
- Zakłady pracy chronionej owszem, chronią, ale tylko właścicieli, ich rodziny, znajomych - uważa pani Maria z Włocławka. - To zwykła hipokryzja, należy je zlikwidować i to najszybciej, jak się tylko da. Niestety, również jestem zmuszona pracować w takiej firmie: przy maszynie, w gorączce, bez odzieży ochronnej i wody do picia.

- Za to ja dostałem w pracy dziurawe buty i podarte spodnie - dodaje pan Jerzy, pracownik innego ZPCHr, również we Włocławku. - Nie ma mowy o ekwiwalencie na proszek do prania. Pracujemy w warunkach urągających godności człowieka, po kilkanaście godzin na dobę. Nie dostajemy pieniędzy za nadgodziny. Poszedłem doi powiedziałem, co się tutaj dzieje. Usłyszałem: "To niemożliwe, znamy tego pracodawcę, nigdy nie mieliśmy do niego zastrzeżeń". No tak, znają...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska