O tym, że Tomasz Pieczka, dyrektor NFZ w Bydgoszczy, i Anna Lewandowska, szefowa szpitala miejskiego, nie przepadają za sobą, wiadomo nie od wczoraj. Świadczy o tym fakt, że sprawa, która dopiero co wpłynęła do prokuratury, jest już kolejną dotyczącą NFZ i lecznicy na Kapuściskach.
W lipcu ubiegłego roku Lewandowska powiadomiła bowiem śledczych o możliwości popełnienia przez Pieczkę przestępstwa, a ściślej mówiąc - o możliwości wyłudzenia od szpitala 40 tys. złotych (jeszcze za czasów Krzysztofa Tadrzaka, poprzednika Lewandowskiej, gdy Pieczka był naczelnikiem Wydziału Obsługi Klientów ZUS).
To, w ocenie szefowej szpitala, stało się przyczyną nadmiernych i nieuzasadnionych kontroli, które NFZ wdrażał w placówce. O swoich obawach Lewandowska powiadomiła zresztą w październiku 2013 roku bydgoskich radnych oraz Tomasza Latosa, posła PiS, przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia. W piśmie skierowanym do ratusza czytamy: "Ze strony Dyrektora Kujawsko-Pomorskiego OW NFZ Szpital Miejski doświadcza w ostatnim czasie wielu oznak niechęci w różnych możliwych postaciach, np. kontroli z naruszeniem przepisów prawa (...) lub w postaci usiłowania nałożenia kary w związku z kontrolą, w której nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości".
W tym samym piśmie szefowa szpitala zaznacza, że nie zna przyczyn takiego postępowania, ale niewykluczone, że ma ono związek z wykryciem i zgłoszeniem do prokuratury podejrzenia popełnienia przestępstwa.
Zobacz również: Po śmierci bliźniąt w szpitalu we Włocławku. Lekarze zwolnieni z tajemnicy
Powołuje się również na Centralę NFZ, która miała upomnieć Pieczkę w zakresie przeprowadzonych przez niego kontroli. "Pomorska" dotarła do dokumentów, z których jasno wynika, że NFZ w Warszawie miał uwagi do działań bydgoskiego funduszu. "W świetle przedstawionych okoliczności wystąpiono do Dyrektora K-P OW NFZ o respektowanie obowiązujących norm prawnych i wytycznych Centrali NFZ" - powiadomił Lewandowską w październiku ubiegłego roku Marcin Pakulski, ówczesny zastępca prezesa ds. medycznych NFZ.
Dwa miesiące wcześniej Centrala zobowiązała też oddział bydgoskiego funduszu do niezwłocznego podjęcia czynności naprawczych w sprawie kontroli przeprowadzonych w lecznicy.
- Kontrolujemy ten szpital jak każdy inny - zapewnia Jan Raszeja, rzecznik prasowy NFZ w Bydgoszczy.
Przy czym w 2012 roku kontrolerzy funduszu pojawili się w placówce zaledwie dwa razy, a już w ubiegłym - cztery (ostatnia kontrola jeszcze trwa). Jak wskazuje Jan Raszeja, wszystkie są uzasadnione i nie zawsze zależą od NFZ w Bydgoszczy. - Pierwszą, dotyczącą stomatologii, zleciła nam Centrala - wylicza. - Drugą przeprowadziliśmy po śmierci 18-letniej Darii (NFZ kontrolował wówczas wszystkie bydgoskie oddziały intensywnej terapii - przyp. red.), trzecią po tym, jak z okna oddziału chorób wewnętrznych wyskoczył pacjent, czwarta zaś dotyczy jednodniowych hospitalizacji.
O tym, że do bydgoskiej prokuratury wpłynęło kolejne zawiadomienie, tym razem w sprawie możliwości przekroczenia przez Tomasza Pieczkę uprawnień podczas kontroli szpitala miejskiego, NFZ w Bydgoszczy dowiedział się z mediów.
Czytaj e-wydanie »