W przyszłym roku naukę w pierwszej klasie mają rozpocząć obowiązkowo sześciolatki - te urodzone w pierwszej połowie 2008. Tak mówi ustawa "sześciolatkowa", która została już przyjęta przez Sejm i trafiła do Senatu.
Przeczytaj również: W samo południe: Nie żałuję, że moja córka poszła do szkoły w wieku 6 lat
Bo tak jest w przedszkolu
Zapisy ustawy "sześciolatkowej" zakładają też, że pierwsze klasy od 1 września 2014 będą liczyć do 25 uczniów.
- Dlaczego rząd wybrał liczbę nieparzystą, skoro w większości polskich szkół ławki są dwuosobowe? - mówi nasza Czytelniczka i mama. - W ten sposób jednego pierwszoklasistę z góry skazuje się na "oślą ławkę"! A co z wycieczkami szkolnymi? Dzieci chodzą w parach, więc jedno nie będzie miało z kim iść.
Ministerstwo edukacji odpowiada, że ograniczenie liczby uczniów do 25 zapobiegnie tworzeniu zbyt licznych klas. Resort tłumaczy, że chciał w szkole stworzyć sześciolatkom podobne warunki do tych, jakie miały w przedszkolach publicznych. W tych placówkach liczba dzieci w grupie nie może przekroczyć właśnie 25.
Czytaj też: "Ministerstwo Edukacji Narodowej zafunduje naszym dzieciom wielką traumę!"
- Dzieci przedszkolne także biorą udział w wycieczkach i nie ma przeszkód i problemów z ich realizowaniem z powodu ewentualnej nieparzystej liczby wychowanków - stwierdzają w ministerstwie. - Ponadto organizacja nauczania w klasach młodszych (i nie tylko w młodszych) nie wyklucza pracy w grupach - niekoniecznie w ławkach dwuosobowych. Co więcej, proponowana zmiana nie nakazuje tworzenia oddziałów liczących 25 uczniów. Wskazuje jedynie na górną granicę liczebności klas.
- Być może, ale spodziewałabym się raczej, że samorządy będą chciały tworzyć klasy 25-osobowe z powodu oszczędności - odpowiada nasza Czytelniczka. - Dlaczego nie można było ustalić jako maksymalnej granicy 24 lub 26 uczniów w klasie? Argument o 25 dzieciach w grupie przedszkolnej jakoś do mnie nie przemawia. Tam jednak nauka wygląda zupełnie inaczej niż w szkole. Dzieci siedzą przy kilkuosobowych stolikach, a nie w dwuosobowych ławkach.
Wychowawca pomoże
- Rzeczywiście, przy 25 osobach w klasie jedna będzie siedziała sama - mówi Lukrecja Trzemżalska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 46 w Bydgoszczy. - Jednak i teraz zdarzają się oddziały, na przykład 23-osobowe, choć akurat w naszej szkole klasy z rozszerzonym językiem angielskim liczą 26 uczniów, a ogólnodostępne - 22. Rolą wychowawcy jest sprawić, aby "nieparzyste" dziecko nie czuło się samotne. Jeśli nauczyciel stworzy odpowiednie warunki, atmosferę w klasie, taki uczeń nie będzie odosobniony. Nauka w dzisiejszej szkole też wygląda inaczej niż dawniej. Nie jest to już siedzenie w ławce podczas wszystkich lekcji.
Zobacz również: W samo południe. Dlaczego nie poślę sześciolatki do I klasy
- Rzadko zdarza się, aby wszyscy uczniowie byli, np. na wycieczce, bo dzieci często chorują - dodaje Anna Sińska, dyrektor SP 23 we Włocławku. - Poza tym, gdy dziecko nie ma pary, idzie z dwojgiem innych uczniów.
Czytaj e-wydanie »