Nikogo za to nie trzeba namawiać do wyjazdu w góry lub nad jezioro. Rodzicom nawet to odpowiada, bo wycieczka na łono natury kosztuje znacznie mniej.
Przełom maja i czerwca to tradycyjny czas szkolnych wycieczek. W niektórych szkołach już we wrześniu uczniowie wraz z nauczycielami zastanawiają się, gdzie chcieliby pojechać? Tak jest na przykład w jeżewskim gimnazjum. W tym roku najwięcej osób głosowało na Zakopane. - Przygotowując program wycieczki zawsze staramy się, aby nie była to tylko i wyłącznie rekreacja - podkreśla Zbigniew Dąbrowski, dyrektor Zespołu Szkół w Jeżewie. - W równym stopniu stawiamy na aspekt poznawczy, nie można więc ominąć zabytków czy miejsc pamięci.
Wycieczka w Tarty kosztowała 300 zł. Ile gimnazjaliści zabrali na drobne wydatki? Niektórzy zapewne drugie tyle. Zdecydowanie więcej było jednak takich, których rodzice nie byli w stanie zafundować wypadu do Zakopanego. Podobnie, jak w innych szkołach tak kosztowne wyjazdy nigdy nie są wycieczką klasową. Chętni zbierani są z całej szkoły.
Ważne, żeby było tanio
Gimnazjaliści z Nowego lubią spędzać czas nad jeziorem Radodzierz. Podstawową zaletą jednodniowych wypadów jest... - Cena - mówi Maria Gappa, dyrektor placówki. - _Nie jest ona barierą nawet dla uczniów z najbiedniejszych rodzin. _Ale w tym roku wszyscy będą mówić o wyjeździe do Berlina, który doszedł do skutku dzięki nawiązaniu współpracy z tamtejszymi szkołami. Stolicę Niemiec zwiedzało 42 gimnazjalistów. Zapłacili za to 90 zł. Część kosztów pokryli sponsorzy.
Ognisko i woda
Z kolei młodzież Gimnazjum nr 3 w Świeciu od poznawania zabytków Wrocławia czy Poznania wolała dwa dni w Borach Tucholskich. - Uczniowie otwarcie mówią, że najbardziej odpowiada im właśnie taka integracja - jezioro, ognisko, wspólne zabawy - wylicza Anna Jarosz, wychowawczyni klasy drugiej.
Rodzice nie protestują, bo czemu mieliby to robić? Większości raczej to odpowiada, bo wyjazd nad jezioro zazwyczaj wychodzi taniej niż jeden nocleg w dużym mieście.
Cała klasa w Krakowie
Wiedzą o tym również w Gimnazjum w Warlubiu. Dlatego wychowawcy najczęścjiej wychodzą z propozycją biwaku w Tleniu lub pobliskich Lipinkach. Chociaż Roman Babiński, dyrektor placówki żałuje, że minęły już czasy, gdy cała klasa mogła jechać np. do Krakowa.
Tekst i fot.