- Jak to się stało, że mając szesnaście lat, pojechałaś na rok do Ameryki?
- Wizyta w Stanach była moim odwiecznym marzeniem. Dzięki organizacji Rotary, która zajmuje się pomocą charytatywną oraz wymianą młodzieży, udało mi się je spełnić. Organizacja ta przydzieliła mi rodzinę, u której miałam spędzić rok. Muszę przyznać, że na początku bałam się, że będę miała trudności związane z barierą językową. Jednak rodzina przyjęła mnie serdecznie, a kiedy czegoś nie rozumiałam, starała się mi to wytłumaczyć. Gramatyka nie jest najważniejsza w mowie, jednak trzeba znać podstawy języka.
- Jakie zauważyłaś różnice w nauczaniu?
- Rok szkolny rozpoczął się już w sierpniu i już pierwszego dnia przeżyłam szok. Okazało się, że w szkole obowiązywało noszenie mundurków. Z listy 20 przedmiotów wybiera się cztery, które odbywają się w pierwszym semestrze codziennie po 1,5 godziny. Zdziwiłam się, że do przedmiotów należały np. gastronomia, budownictwo, opieka nad dziećmi (na tydzień uczeń dostaje lalkę, którą musi się opiekować - karmić, zabierać do szkoły). Lekcje trwają od 8 do 15 z przerwą na lunch od 10 do 10.30. Prowadzone są w prosty sposób. Nauczyciele nie pytają, nie trzeba podchodzić do tablicy. Łatwo zdobyć wysoką punktację. Młodzież uczy się znacznie mniej. Chodziłam tam do klasy maturalnej i przerabiałam materiał, który miałam w gimnazjum
- A co było największym zaskoczeniem?
- (śmiech) Wiele tego było. Młodzież może zacząć pracę już w wieku 15 lat, np. rozkładając sztućce w restauracjach. Mając lat 16 mogą pracować w fast foodach zarabiając nawet 400$ za miesiąc. Pamiętam też, jak pewnego wieczoru zatrzymała nas policja za przebywanie poza domem po godzinie 23. Patroluje się również szkoły, więc nie ma możliwości ucieczki i wyjścia poza jej teren. Natomiast mieszkańcy nie zamykają na klucz domów i samochodów.
- Wspomnienia? Z pewnością niezapomniane.
- Wyjazd był dla mnie dużym doświadczeniem. Poznałam wielu interesujących ludzi, wciąż utrzymuję z kilkoma kontakt. Miałam okazję zwiedzić wiele ciekawych miejsc, jak Waszyngton, Nowy York czy San Francisco. Poznałam kulturę i obyczaje kraju "od wewnątrz". Jeszcze tam wrócę.
**
