Więcej informacji z Torunia znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/torun
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/torun
Załogi szpitali nie były zadowolone z pomysłu, ale teraz najwyraźniej sytuacja się uspokoiła. Jak twierdzi Andrzej Wiśnicki, dyrektor lecznic, najważniejsze jest, że wątpiący zmienili się "w miarę przychylnie podchodzących".
- Dobrze, że to wszystko odbywało się stopniowo. Był czas na wyrównanie płac. Uregulowaliśmy też wszystkie procedury administracyjne. Nic złego, jak się obawiano, nie stało się też z pediatrią - mówi.
Nie do końca wykorzystywany
Zadłużony po uszy dziecięcy poradził sobie z problemem, a obie placówki wzbogacają się w nowoczesny sprzęt. W dziecięcym stoi zakupiony z RPO 16-warstwowy spiralny tomograf komputerowy. Umożliwia on pacjentom szybką diagnostykę radiologiczną bez konieczności ich transportu do innych placówek służby zdrowia.
W tym samym programie szpital zespolony kupił rezonans magnetyczny. Łączny koszt urządzeń wyniósł ponad 11 mln złotych.
Problem w tym, że nowoczesny sprzęt nie może być w pełni wykorzystywany.
- Teraz z tomografu korzystamy w zaledwie 10 proc. To wielka szkoda, bo urządzenie jest bardzo przydatne. Staramy się przekonać do tego także Narodowy Fundusz Zdrowia - mówi Wiśnicki. - Nie chcemy tej aparatury stracić, a są takie obawy. Unia może nam ją odebrać, bo powinniśmy wykonać na niej 5 tys. badań rocznie. Jeszcze przed paru laty zarzucano dyrektorom, że kupują sprzęt i wstawiają go do piwnicy. Tu jest sytuacja odwrotna. Chcemy diagnozować i leczyć pacjentów w nowoczesny sposób. Barierą jest fundusz.
Barbara Nawrocka, rzecznik NFZ mówi: - Fundusz na korzystanie z urządzeń ma podpisane umowy wieloletnie, które kończą się z końcem grudnia tego roku i najpierw na nie musimy zabezpieczyć środki. Nowy konkurs przewidujemy jesienią.
Leczymy bez bólu
Jak już informowaliśmy, wojewódzki szpital dziecięcy jako drugi w regionie (po bydgoskim X Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką) uzyskał certyfikat "Szpitala bez bólu". Dr Maciej Cettler wyjaśnia: - Personel został przeszkolony i robimy wszystko, aby ból był uśmierzany maksymalnie. Główną rolę pełnią tutaj pielęgniarki, które potrafią ocenić natężenie bólu i zadziałać w odpowiedni sposób.
Certyfikat przyznawany jest na trzy lata. O podobny stara się też lecznica na Bielanach.
Wczoraj na oddziale urologii i chirurgii dziecięcej na Skarpie oficjalnie otwarto również "barwny kącik", czyli miejsce do zabawy dla małych pacjentów. To dzięki Fundacji Dr Clown, z którą szpital współpracuje. "Doktorzy Clowni" w kolorowych strojach i makijażu przeprowadzają wśród małych pacjentów wyjątkową terapię, lecząc przez zabawę i śmiech. Na pamiątkę spotkania zostawiają czerwone nosy, zwierzęta z baloników bądź inne drobiazgi. W ten sposób próbują likwidować stres i napięcia spowodowane nietypową i często trudną sytuacją chorego dziecka.
Monika Miszewska z oddziału toruńskiego fundacji mówi:- Naszym celem jest radość chorych dzieci, zazwyczaj jest to wyczarowanie kolorowego nosa zza ucha. Ale tym razem udało nam się wyczarować coś większego, gdzie dzieci będą miały okazję bezpiecznej i przyjemnej zabawy. Chcemy, aby szpital nie kojarzył się tylko z zastrzykami i kroplówkami.
Iwona Jaworska, mama ośmiomiesięcznej Anastazji przyznaje, że dla dzieci pobyt w szpitalu jest szokiem. Zabawki i spotkanie z clownem może to osłabić.
Dzieci zaś wyraźnie cieszyły się z kącika i z prezentów, które przywiózł im marszałek.