Gospodarzom nie wiedzie się specjalnie w rundzie wiosennej. W czterech meczach zgarnęli dwa punkty za remisy z Chojniczanką i Ruchem Zdzieszowice, poza tym przegrali u siebie z Olimpią Grudziądz i w Zielonej Górze. Co więcej, kiepsko wiedzie im się na własnym boisku, gdzie na zwycięstwo czekają od połowy listopada.
Elana także traci punkty u siebie, ale jest znacznie skuteczniejsza na wyjazdach. Dlatego torunianie z optymizmem mogą dziś ruszyć do Gdyni. - Wiemy, że gra u siebie za bardzo nam nie idzie, ale na wyjazdach jest zupełnie inaczej. Mieliśmy dziesięć dni na przygotowania do tego meczu i jedziemy po zwycięstwo - zapowiada Łukasz Grube.
Trener Durda po remisie z Czarnymi wspominał także o jednym punkcie w Gdyni, ale teraz najwyraźniej nabrał większego optymizmu. - Jeśli drużyna pokaże charakter, to możemy pokusić się o komplet. Przez te dziesięć dni pracowaliśmy właśnie przede wszystkim nad mentalnym podejściem do tego meczu - podkreśla szkoleniowiec.
Wszyscy w Toruniu liczą, że autem drużyny będzie gra na sztucznej murawie Narodowego Stadionu Rugby. Trener Bałtyku uważa, że jego podopieczni nie najlepiej czują się na takiej nawierzchni, Elana wręcz przeciwnie.
- Przygotowywaliśmy się na sztucznej trawie do rundy wiosennej, zagraliśmy na takiej nawierzchni część sparingów i przez cały ostatni tydzień trenowaliśmy na Podgórzu zwłaszcza kluczowe elementy, czyli grę pozycyjną i stałe fragmenty - podkreśla Durda.
W składzie toruńskiej drużyny zabraknie ponownie Roberta Kłosa, kontuzjowany jest także Bogdan Gul. Za to w ofensywie konkurencja zrobiła się mocniejsza. Do Mieczysława Sikory, Grzegorza Mani i Adama Patory dołączył po wyleczeniu kontuzji Kelechi Iheanacho.
Początek meczu w Gdyni w sobotę o godz. 17.00