

Kilkadziesiąt pacjentek poradni menopauzy i osteoporozy przy ul. Wierzbowej w Łodzi próbowało wejść w środę (3 czerwca) jednocześnie do budynku. Blokowały drzwi. Odstąpiły dopiero, gdy lekarze zagrozili zakończeniem badań. Wszystkie panie miały się zgłosić w ten sam poranek na pobranie krwi.
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>

Początkowo pacjentki ustawiały się z zachowaniem dwumetrowego dystansu, ale z czasem puściły im nerwy i zaczęły się tłoczyć i przepychać przy wejściu. Okazało się bowiem, że kolejka nie ma znaczenia, a pacjentki mają wyznaczone godziny. Mało komu udało się jednak wejść we właściwym terminie.
- Dostałam wczoraj smsa z informacją, że mam przyjść dziś na pobranie krwi. Czekam już godzinę, powinnam dawno być w środku - denerwowała się jedna z pań.
>>>>

Pacjenci narzekali na organizację badania i trudności z dodzwonieniem się do poradni. - Przyszedłem z żoną, zachciało mi się do toalety. Musiałem zostawić dowód w zastaw, żeby wejść do środka. Pacjentki podejrzewały mnie, że też idę na pobranie - mówił jeden z czekających.
W pewnym momencie tłum pacjentek próbował wedrzeć się do poradni. Panie blokowały drzwi. Odstąpiły dopiero wtedy, gdy lekarze zagrozili przerwaniem badań. Około godz. 11 kolejka się skończyła.
>>>>