Szwedzi oszaleli na punkcie wszczepiania sobie chipów, które zastąpią im gotówkę i karty kredytowe. Wystarczy machnięcie ręką i transakcja załatwiona.
Już ponad cztery tysiące osób ma w swoim ciele chipy wielkości ziarna ryżu, bardzo wielu chce do nich dołączyć. - To znak czasu - mówi szwedzki naukowiec Ben Libberton, który przypomina, że chipy pomagają ludziom monitorować ich zdrowie, a nawet zastępować "wejściówki" do biur i budynków.
Mikrochipy zapoczątkował w Szwecji Jowan Österlunda. Wcześniej zajmował się piercingiem (formą ozdabiania ciała, która polega na wykonywaniu przekłuć w specyficznych miejscach). Jego zdaniem jest to technologia bezpieczna. Wielu jednak twierdzi, że informacje o posiadaczu chipa mogą być wykradane. Nie wiadomo, kto jest ich właścicielem, mówią specjaliści. Ostrzegają, że można sobie wyobrazić sytuację, kiedy posiadacz chipa, który monitoruje zdrowie dostanie wyższą składkę na ubezpieczenie, bo firma, która go ubezpieczyła dowie się, że podupadł na zdrowiu.
Naukowcy jednak przekonują: ludzie pokazali, że chętnie rezygnują z prywatności, bo tak jest im wygodnie. Wydaje się, że nikt i nic nie powstrzyma marszu Szwecji w kierunku transakcji bezgotówkowych. W Szwecji odnotowano również w ostatnim czasie gwałtowny spadek niektórych przestępstw - zaledwie dwa napady na banki w zeszłym roku w porównaniu do 110 w 2008 roku.
