Do śledczych z Wąbrzeźna wpłynęła oficjalna ekspertyza po sekcji zwłok ciał małżonków. Ale zaskoczenia nie ma.
- Biegli potwierdzili swoje wstępne opinie - mówi Wanda Granda z prokuratury rejonowej.
Przyczyną śmierci zarówno kobiety jak i mężczyzny było utonięcie. Uznano również, że żadne inne okoliczności, np. zawał serca czy wylew krwi do mózgu, nie miały miejsca.
- Na ciałach, były co prawda drobne otarcia, ale powstały one raczej na skutek upadku do wody - dodaje prokurator Granda. Nie ma żadnych informacji, które potwierdzałaby, że małżeństwo mogło zostać np. wepchnięte do akwenu.
Dowiedz się więcej: Ciała dwóch osób wyłowiono ze stawu pod Wąbrzeźnem. Zabójstwo?
Nabierali wodę?
Wiele pytań zostało i już zapewne zostanie bez odpowiedzi. Przypomnijmy, że małżonkowie ostatni raz byli widziani 11 maja. Tego dnia w Zieleniu porządkowali teren wokół krzyża. To było ich stałe zajęcie od wielu lat. Dzień później ich ciała zostały znalezione w pobliskim bajorze. Zwłoki kobiety pływały na środku płytkiego bagna, ciało jej męża znajdowało się bliżej skarpy. - Niektóre informacje wskazują na to, że mężczyzna wpadł do wody pierwszy - tłumaczy Wanda Granda.
Pewności jednak nie ma. Karol Ługowski, który znalazł ciała, tłumaczył w "Pomorskiej", że małżeństwo często nabierało z bagna wodę do podlewania kwiatów. To samo robili feralnego dnia, gdyż przy akwenie znaleziono plastikowe pojemniki.
Czytaj też: Tajemnicze zgony nastąpiły kilka dni po sobie
Upadek z wysokości
Śledczy otrzymali również oficjalne stanowisko medyków dotyczące śmierci Waldemara M., również z Zielenia. - Przyczyną zgonu był uraz spowodowany upadkiem z dużej wysokości. Przeprowadzone badania wykazały, że zmarły mężczyzna był pod wpływem alkoholu - wyjaśnia prokurator Michał Goldyszewicz.
Nie miał wrogów
Ciało Waldemara M. znaleziono 8 maja rano. Leżało tuż obok jego domu. Tragedia wydarzyła się prawdopodobnie dzień wcześniej wieczorem. Mężczyzna mógł spaść z balkonu, który nie był zabezpieczony barierkami.
Śledczy cały czas sprawdzają czy M. mógł paść ofiarą przestępstwa.
Od samego początku nic jednak na to nie wskazywało. Z domu nic nie zginęło, nie było też śladów włamania. Sąsiedzi zaś przekonywali, że ich zmarły sąsiad nie miał żadnych wrogów.
Rodzina zgłosiła brak portfela M.- Z tego co wiemy, do dziś się nie odnalazł. Nie ma jednak śladów, aby ktoś korzystał np. z karty bankomatowej - dodaje prokurator Goldyszewicz.
Śledztwo cały czas jest w toku. Michał Goldyszewicz nie potrafił odpowiedzieć, jak długo może jeszcze potrwać.