Marzenie włodarzy miasta o tajwańskich inwestycjach za grube miliony pękło jak bańka mydlana. Azjatyccy przedsiębiorcy, którzy mieli u nas pojawić się jeszcze w marcu, zerwali z Ratuszem wszelki kontakt.
Dlaczego?
- Wokół sprawy zaczęło robić się zbyt głośno, a wszyscy przedsiębiorcy wolą ciszę. Wierzymy, że jak sytuacja się nieco uspokoi, nasi partnerzy skontaktują się z nami - mówi Katarzyna Kustosz - Burnac, kierownik Biura Obsługi Inwestorów Urzędu Miejskiego.
Głośno wokół sprawy zaczęło się robić pod koniec lutego. Wówczas "Pomorska" jako pierwsza poinformowała o wizycie azjatyckich przedsiębiorców w naszym mieście.
Fatalna pomyłka
Wszystko nabrało jednak większego pędu, po lutowej sesji Rady Miejskiej. Wówczas Andrzej Wiśniewski, radny klubu Prawo i Sprawiedliwość/Ruch dla Grudziądza poinformował, że otrzymał maila od Tajwańczyków.
Dołączony do niego został dokument dotyczący budowy centrum hotelowego przy grudziądzkich "Solankach". Po upublicznieniu tej informacji przez rajcę, azjatyccy przedsiębiorcy nabrali wody w usta i na razie ani myślą przyjeżdżać do Grudziądza. Urzędnicy Ratusza zamieszanie wokół wizyty tłumaczą fatalną pomyłką.
- W rozmowach z przedsiębiorcami pośredniczyła kobieta polskiego pochodzenia, która mieszka na Tajwanie - dodaje Katarzyna Kustosz-Burnac. - Znalazła w internecie adres pana Wiśniewskiego. Stąd całe zamieszanie.
"Centrum" w planach
Do naszego miasta miało przyjechać kilku biznesmenów z Tajwanu. Byli zainteresowani współpracą z lokalnymi firmami oraz Ratuszem. Poważnie myśleli między innymi o budowie centrum konferencyjno - hotelowego na miejskim terenie przy Geotermii Grudziądz.
Azjatyccy biznesmeni zamierzali powołać w naszym kraju spółkę, żeby móc ubiegać się o pieniądze na ten cel z Regionalnego Programu Operacyjnego województwa kujawsko-pomorskiego.
