
- Nie ma żadnego przepisu, który określałby, ile maksymalnie może kosztować kilometr trasy. Jeśli taksówkarz chce ustawić mu na taksometrze niebotyczną kwotę, nikt mu tego nie zabroni. Przykładowo, ja mam za pierwszy kilometr 6 zł. Kolega z samochodu obok ma 10 zł, a mogłoby być i więcej - zdradza nam nasz rozmówca, który nie jest zrzeszony.

Taka sytuacja nie jest korzystna dla pasażerów. Przede wszystkmi w okolicach dworców panuje wolnoamerykanka, więc łatwo można się naciąć.
Często to pasażer sam sobie jest winny. Trzeba koniecznie sprawdzać cennik na drzwiach przed wejściem do taksówki.

Zdarza się, że w taksówkach niezrzeszonych musimy zapłacić nawet 10 złotych za trzaśnięcie drzwiami i nawet ponad 5 złotych za przejechany kilometr!