Arriva Polski Cukier Toruń - Arka Gdynia 96:94 (23:25, 30:24, 15:26, 28:19)
Arriva Polski Cukier: Benson 21 (4), 7 zb., Myles 10, Gaddefors 9, 8 zb., 8 as., Kamiński 7 (1), Sowiński 0 oraz Ertel 21 (3), Wilczek 14 (3), Abu 7, Diduszko 4, Grochowski 3.
Arka: Nenadić 21 (1), Tolbert 17 (2), Garbacz 13 (1), Bogucki 7, Szymkiewicz 4 oraz Kolenda 15 (1), Gavrilović 15 (2), Hrycaniuk 2.
Początek to show Barreta Bensona. Środkowy w ciągu zaledwie trzech minut zdobył 11 punktów (3/3 za 3) i zaliczył 3 bloki. Było trochę za łatwo i gospodarze zapomnieli nieco obronie. W 7. minucie Arka miała na koncie już 18 punktó . Problemem była bardzo duża ilość prostych strat, które uruchamiały szybkie ataki rywali. To był też mecz niespodziewanych rozwiązań w ataku: po raz pierwszy w sezonie Sage Tolbert dwa razy trafił za 3 w jednym meczu i to Arka prowadziła.
Ten stan utrzymywał się do połowy 2. kwarty, bo goście cały czas mieli skuteczność z gry w okolicach 60 procent. Dopiero wtedy - po dwóch kapitalnych asystach Michaela Ertela do Malika Abu oraz Bartosza Diduszki - torunianie odrobili wszystkie straty (33:33). Na prowadzenie Twarde Pierniki wyprowadził owacyjnie powitaną akcją 2+1 Ignacy Grochowski.
Po przerwie torunianie na chwile powiększyli przewagę do 8 punktów, ale goście natychmiast odpowiedzieli serią 8:0. W akcjach gospodarzy brakowało nieco tempa i zrozumienia, mało było ruchu, w Arce za to wciąż nie do zatrzymania był Nemanja Nenadić. Końcówka 3. kwarty była już katastrofalna, licznik strat dobił do 12 i przed ostatnią kwartą Arka prowadziła 75:68.
Po akcjach Ertela i Bensona gospodarze w 4. kwarcie odrobili straty, a losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatniej minucie. Koszykarze z obu drużyn trafiali rzuty, które... chcieli zmarnować. Na 4 sekundy przed końcem (92:92) faulowany przy rzucie za 3 był Jakub Garbacz, trafił dwa wolne, trzeci miał spudłować, licząc na zbiórkę ofensywną kolegów, ale piłka wpadła do kosza.
W kolejnej akcji faulowany był z kolei Malik Abu. Tym razem były 2 sekundy do końca. Środkowy miał spudłować i zostawić piłkę na połowie Arki, ale trafił swój drugi rzut. Dzięki temu goście zyskali czas na żądanie i piłkę na połowie toruńskiej. To była szansa na przynajmniej dogrywkę, ale próba Garbacza okazała się nieskuteczna.
