https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tak, jak ich gołębie, wrócili do domu Ojca

Andrzej Bartniak
Wczoraj odbył się w Laskowicach pogrzeb dwóch hodowców gołębi, którzy zginęli w katastrofie budowlanej w Katowicach.

     Smutek, przygnębienie, ból - żadne z tych słów nie oddaje dramatu, jaki od tygodnia przeżywają rodziny i znajomi Mariusza Stoltmanna z Krąplewic i Czesława Łagódki z Laskowic. Wczoraj wszystkie emocje powróciły ze zdwojoną siłą.
     W pogrzebie wzięło udział około tysiąca osób. Obok tych, którzy znali hodowców, wielu było też takich, którzy nigdy się z nimi nie spotkali. Czuli jednak, że przez swoją obecność mogą oddać hołd ofiarom tragedii, która wstrząsnęła całą Polską.
     Najbardziej dotknęła ona jednak tych, dla których gołębie są czymś więcej, niż tylko ptakami kojarzącymi się z rynkami dużych miast. Ich symbolice poświęcone było całe kazanie.
     - Bóg użył gołębia, aby objawić swoją obecność - mówił jeden z księży odprawiających nabożeństwo. - Mówimy o gołębim sercu, gołąbku pokoju. Kim są więc ludzie, którzy się nimi zajmują - zastanawiał się?
     Największe wrażenie, na uczestniczących we mszy, zrobiło wystąpienie chrześnicy Mariusza Stoltmanna. Łamiących się głosem dziewczynka wyszeptała do mikrofonu - Panie, pozwól zrozumieć mi tę tragedię.
     Później, przy dźwiękach orkiestry reprezentacyjnej PKP, żałobnicy przemaszerowali, na oddalony o kilometr cmentarzu. Do wiek obu trumien przytwierdzono figurki gołębi. Na tej, w której było ciało Czesława Łagódki, dodatkowa znalazła się kolejarska czapka.
     Tekst i fot.
     Niezwykle wzruszającym momentem uroczystości pogrzebowej było wypuszczenie gołębi, będących największą pasją Mariusza Stoltmanna i Czesława Łagódki

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska