Z redakcją skontaktowała się pacjentka szpitala im. Biziela. Opisuje, jak teraz, w dobie koronawirusa, wygląda szpitalne życie. - Przebywam na oddziale patologii ciąży. To już miesiąc z małą przerwą - zaczyna kobieta. - Personel w obecnej sytuacji stara się, jak może, byśmy czuły się komfortowo, podczas gdy nasi mężowie nie mogą być z nami. Możemy liczyć na wsparcie psychiczne, jak i dostarczenie paczki od rodziny.
Wczoraj (4 kwietnia) opisywaliśmy wersję pacjentki mówiącej o trudnej sytuacji panującej dzień wcześniej na tutejszym oddziale położnictwa. Pacjentka z patologii ciąży odnosi się do piątkowych wydarzeń. - Piątkowy wieczór był dla nas wszystkich stresujący. Pojawiły się pierwsze plotki o pojawieniu się wirusa w naszym otoczeniu. To spowodowało lawinę różnych wersji.
Czytaj także
"Tego wieczoru nie było obchodu lekarza"
Kobieta dodaje: - Personel został przetestowany. Szybko zorientowałyśmy się, że coś się dzieje. Było widać mobilizację wśród personelu. Faktycznie tego wieczoru nie było obchodu lekarza, ale to nie z zaniedbania. Pani pielęgniarka wykonywała wszystkie codzienne czynności. Poinformowała, że wizyty wieczornej nie będzie, ale wcześniej zrobiła wywiad, czy u każdej z nas jest wszystko w porządku. W razie czego, miałyśmy zgłaszać.
Kontynuuje: - W sobotę rano doktor dokładnie poinformował o zaistniałej sytuacji. Wyjaśnił procedurę i dalsze postępowanie. Uspokoił: testy są dla wszystkich. Kazał zgłaszać jakiekolwiek objawy. Dziś (niedziela, 5 kwietnia - przyp. red.) każda z nas została przebadana.
Nasza poprzednia rozmówczyni zarzucała szpitalowi brak możliwości kontaktu pacjentek ze swoimi dziećmi, ale też brak płynu do dezynfekcji. Pacjentka z patologii ciąży zaznacza, jak jest tam, gdzie ona leży: - W każdej sali dostępny jest płyn do dezynfekcji. Mamy rozdzielone są tylko z dziećmi na intensywnej terapii, ale to chyba zrozumiałe. Są bez żadnej odporności. Koleżanka jest mamą skrajnego wcześniaka i kilka razy dziennie bez problemu otrzymuje informacje o stanie zdrowia córki.
Personel to przecież też ludzie
Kończy: - Myślę, że zupełnie niepotrzebne wyniknęło takie nieporozumienie. Personel to też ludzie, mają rodziny. Przyszli do pracy. Od piątku są z nami. Starają się robić, co mogą. Brak dokładnych informacji w piątek wynikał pewnie z procedur, których musieli przestrzegać.
