- Ale jasnowidz powiedział, że to nie moje dzieci - mówi Bogdan.
- Nie jego? Przecież wystarczy spojrzeć na Krzysia, Karolinkę i na niego. Te same rysy - _śmieje się Barbara.
On powtarza, że nie są jego. Udowodnienie tego stało się obsesją. Twierdzi, że z tego powodu nie może się na niczym innym skupić. Teraz uczepił się myśli, że "Pomorska" mu pomoże.
Wysłuchałam jego, rozmawiałam z matką bliźniaków. Oboje mówili o zdradzie i oszustwie. Bogdan skoncentrował się na badaniach, Barbara na poniewierce i ogromnej krzywdzie, którą jej i dzieciom wyrządził.
Nie tatuś, a taki dobry
- Miałem żonę, dwoje dzieci - wspomina Bogdan. - Dobrze nam się wiodło. Aż pojawił się ten trzeci. Niby znajomy z pracy, tak mówiła, ale przecież głupi nie jestem. Wiem, że mnie zdradzała. Zarzekała się, że nie chce mieć więcej dzieci. Ale przytrafiła się jedna ciąża, potem druga. Usunęła. Nagle zapragnęła rodzić. Chciała, nalegała, więc poszedłem z nią do łóżka. Za dziewięć miesięcy nasza rodzina powiększyła się o bliźniaki. Z niezrozumiałych dla mnie powodów znajomy żony bardzo interesował się niemowlakami. Z zagranicznych podróży przywoził im ubranka. Czy to normalne?
Rok za rokiem mijał, dzieci rosły. Stusunki między małżonkami stale się pogarszały. Bogdan utrzymuje, że miał coraz więcej dowodów na to, że żona go zdradza. - _Nie chciała zajmować się bliźniakami, mówiła że zwariuje w domu. Wróciła do pracy, dzieci miały opiekunkę. Niestety, w interesach szło mi coraz gorzej. Taka koniunktura nastała. Na problemy finansowe nałożyły się kłopoty osobiste. Kochanek żony, skądinąd osoba mi znana, czasami poklepywał mnie po ramieniu i zapewniał, że wszystko będzie dobrze. No i było. Podczas głupiej sprzeczki z Barbarą wpadłem w furię. Żona wezwała telefonicznie przyjaciela i policję. Poturbowali mnie i zawieźli do izby wytrzeźwień. Wtedy chciałem odebrać sobie życie.
Jeszcze miał nadzieję, że z żoną jakoś się ułoży. - Niestety, nie szło dojść do porozumienia. Latem 1999 r. wyprowadziła się, zamieszkała z przyjacielem i dziećmi. W marcu 2000 r. dostaliśmy rozwód. Wtedy mi powiedziała. "Dla bliźniaków jesteś pan, nie tatuś". Kochanek wypierał się i nadal to robi, mówiąc że dzieci nie są jego. Z moją byłą żoną jest tylko z czystej przyjaźni. Takie brednie.
Badali, ale sfałszowali
Zażądał przeprowadzenia badań genetycznych. Uznał, że nie może być dłużej oszukiwany i wykorzystywany. - Sześć lat dupska bliźniakom wycierałem, bajki czytałem. Ale co z tego? Od dzieciaków można się odzwyczaić. Nie miałem ochoty być nadal wśród tych ojców, którzy latami płacą alimenty na nie swoje potomstwo. Pani wie - w tym kraju co dziesiąty facet jest to tego zmuszony. Badania zrobiliśmy w Zakładzie Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Bydgoszczy. Niestety, wyniki zostały sfałszowane. Nawet się temu nie dziwię, bo lekarz lekarza kryje.
Nie dał za wygraną. Pojechał do Wrocławia. W Zakładzie Medycyny Sądowej zrobiono mu badania na jedenastu układach. Niestety, wyniki były takie jak w Bydgoszczy. Zwrócił się do Gdańska. - Z włosa dzieci nie chcieli zrobić. Mówili, że muszę mieć zgodę prokuratury. Przyszło mi na myśl, żeby skarżyć bydgoską Akademię. Ale starsza córka mi powiedziała: "Tata nie rób tego, bo zrobią z ciebie wariata".
Słyszał, że w Poznaniu też wykonują badania genetyczne. Pojechał. - Byłem ostrożny. Nie podałem wszystkich szczegółów. Zawiozłem majtki żony i włos dzieciaka. Na bieliźnie śladów nie znaleziono, włos zbadano, zrobiono kilka układów. Wyszło - z niekompletnych wyników - że jestem prawdopodobnym ojcem.
Uważa, że obecny partner Barbary nie przyznaje się do Krzysztofa i Karoliny, bo... - Nie chce stracić w oczach rodziny i znajomych. Poza tym boi się, że będzie musiał zapłacić mi za sześć lat wychowania.
Był nawet u jasnowidza. - Powiedział, że bliźniaki nie są moje. Wierzę mu. Dlatego bardzo bym chciał, żeby jeszcze raz zrobiono kompleksowe badania, najlepiej pod nadzorem komisji, by już niczego nie sfałszowano.
Zrobił ze mnie szmatę
Barbara: - Byliśmy razem, a on mi zaczął wmawiać, że go zdradzam, bo telefonowałam do Wojtka. Więc zapytałam go, czy przez telefon można kogoś zdradzić. Wysłuchałam tylu obelg, posądzana nieustannie o stosunki pozamałżeńskie. To jeszcze mogłam mu wybaczyć. Ale tego że, go okradłam, że w oczach dzieci zrobił ze mnie szmatę, nigdy.
Zapewnia, że harała jak koń - w pracy podczas kilkunastogodzinnych dyżurów, w domu przy dzieciach, albo pomagając mężowi. - Nierzadko musiałam - prowadziłam samochód, bo często pił. Nietrzeźwy wsiadał i jechał po towar. Był nieobliczalny. Aby uniknąć tragedii, brałam kluczyki i robiłam za kierowcę.
Chciała żyć normalnie, spokojnie wychowywać dzieci. Liczyła, że uda skleić się rozpadające małżeństwo. - Moi rodzice próbowali na nas wpłynąć. Prosili, żebyśmy sobie wybaczyli, mamy przecież czworo dzieci. To wie pani, co on wtedy powiedział: "Bliźnięta nie są moje". Jak to? - pytał mój ojciec. "No bo ludzie tak mówią".
To kiedy chcesz w mordę?
On ją zdradzał. Tego jest pewna. - Niedawno publicznie przyznał się, że jeździł do agencji towarzyskiej. Kiedyś wrócił strasznie pobity. Wojtek, wtedy tylko mój kolega z pracy, ratował go.
Bił ją wiele razy. - Mało tego, na oczach starszych dzieci próbował mnie nawet zgwałcić. Zerwał ubranie. Zadzwoniłam po policję. Pięciu funkcjonariuszy plus starszy syn nie mogli mu dać rady, bo tak wariował. Pobił także policjanta. Sądziłam, że po takiej strasznej awanturze przeprosi mnie. W zamian usłyszałam: "To kiedy chcesz w mordę? Dziś czy jutro?" W nocy potrafił mnie zerwać ze snu i pobić. Nieustannie przeszukiwał mi torebki i kieszenie. To u niego taka skłonność dziedziczna.
Pewnego dnia wróciła z dyżuru. Dzieci uśmiechnięte, szczęśliwe, na stole kolacja, szampan, świece.
- Zapraszam cię do stołu - usłyszała. Usiadła, Bogdan przyniósł herbatę. - Jeszcze chwilę poczekaj, coś przyniosę, wytłumaczysz mi co trzeba i potem będziemy żyć normalnie - powiedział. Wrócił po chwili. Na stole rozłożył body, które należało do żony. - Skąd ta sperma? - za_pytał.
- _Nie wytrzymałam. Rzuciłam szklanką o ścianę. Żeby pani widziała wzrok dzieci.
Męska duma urażona
Jeszcze myślała, że mogą żyć pod jednym dachem, ale osobno. - On na górze, ja z dziećmi na dole, albo na odwrót. Taki układ też okazał się nierealny. Gdy prosiłam o pieniądze, słyszałam: "Jakie pieniądze, przecież je masz, bo mnie okradłaś". A do dzieci mówił: "Zobaczcie, mama to jest dziwka".
Twierdzi, że miarka się przebrała, gdy przyjechali teściowie i wyrzucili ją z domu. - To był koniec. Zabrałem dzieci, drobiazgi do reklamówki i poszłam z nimi do pracy. Pytam Wojtka, co ja mam teraz zrobić? On na to: "Ty nie masz domu, ja nie mam po co wracać do swojego. Zostańmy razem". Jesteśmy już prawie trzy lata. Dobrze nam i dzieciom też.
Analizowała długo i w szczegółach, dlaczego były mąż tak uprzykrza jej życie. - Doszłam do wniosku, że jego męska duma została urażona. To ja odeszłam od niego. Poza tym wzięłam rozwód z mojej winy, czym go bardzo wkurzyłam. Szykował się - wraz ze swoją rodziną - do zaatakowania mnie na sali sądowej. Nie udało się. Wyszłam z sądu z podniesioną głową.
Zgodziła się na badania, bo nie ma nic do ukrycia. Ale... -_ Kolejny raz nie narażę dzieci na taki stres. Krzyś bardzo to przeżył. Za nic nie chciał, by mu pobrano krew. Krzyczał. Potem zaczął się moczyć. Nie, już nigdy nie będę chodzić na pasku tego pana. Jestem dumna z mojej decyzji. Przecież mogłam zostać w takim porąbanym związku. Tylko czym by to się skończyło? Niedawno synek mówi do mnie: "Jak tatuś nas nie chce, to trudno".
**_W sprawozdaniu z badania genetycznego krwi w sprawie o zaprzeczenie ojcostwa przedstawionego Prokuraturze Rejonowej w Szubinie przez Katedrę i Zakład Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Bydgoszczy napisano m.in. "(...) Analiza polimorfizmu DNA nie dała podstaw do wykluczenia ojcostwa Bogdana K. w stosunku do Krzysztofa i Karoliny. Wyniki przeprowadzonych badań pozwalają natomiast na przyjęcie, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że jest on ojcem bliźniaków."
PS. Wszystkie personalia w tekście zostały zmienione.
Taki układ
Hanka Sowińska
Z badań dwudziestu trzech układów polimorfizmu DNA wyszło w ponad 99 procentach, że jest ojcem bliźniaków.