W latach trzydziestych największą popularnością cieszyły się kina: "Corso" (potem "Bałtyk" przy ul. Gdańskiej na wysokości placu Wolności), "Kristal" i "Marysieńka (także przy ul. Gdańskiej), "Nowości" (potem "Adria" i "Lido" przy ul. Mostowej), "Oko" (potem "Rewia" i "Kapitol" przy Mar "Paw" (potem "Apollo" i "Polonia" przy ul. Krasińskiego). Wszystkie powstały w pierwszym dwudziestoleciu XX wieku. We wczesnych latach trzydziestych królowały w nich filmy nieme.
Pierwszy seans filmu dźwiękowego, pod tytułem "Białe cienie" odbył się 21 maja 1930 roku w kinie "Nowości". Od połowy lat 30. filmy dźwiękowe zdominowały kino. Chętnych do ich obejrzenia nigdy w Bydgoszczy nie brakowało. Zbigniew Raszewski w "Pamiętniku gapia" pisze: "Znałem ludzi, którzy nie mogli żyć bez chodzenia do kina. Bywali w nim co wieczór, naśladowali powszechnie podziwianych aktorów w stroju, w mowie, w zachowaniu. Niejeden i swoje życie kształtował na podobieństwo sytuacji filmowej. Moraliści patrzyli na to z obawą, czasem z oburzeniem, choć kino ówczesne nie znało ani pornografii, ani sadyzmu."

"Lido" przy ul. Mostowej tuż za mostem, jako pierwsze w Bydgoszczy wprowadziło kolorowe billboardy z reklamami filmów.
Billboard na dachu
Nie ulega wątpliwości, że - obok "Kristalu" - najbardziej wytwornym kinem było "Lido". Piętrowy gmach, w którym się mieściło wraz z restauracją "Bristol" wzniesiono w 1913 roku jako "Kam". Zenon Piestrzalski wspomina: - "Lido" miało najbardziej aktualny repertuar w całej Bydgoszczy. Niestety, bilety też były tutaj trochę droższe niż gdzie indziej. Ale warto było wydać te kilka groszy więcej, bo w "Lidzie" wyświetlano same najlepsze filmy, nie tylko z Polski. To kino, jako pierwsze w mieście, wprowadziło ogromne kolorowe reklamy, ustawiane na dachu, frontem do Brdy. Już idąc mostem Teatralnym można było przeczytać tytuł filmu, nazwiska głównych aktorów oraz obejrzeć jakąś scenę z filmu. Te platformy wieczorem były podświetlane i odbijały się w wodzie.
Tylko niemieckie filmy
Szczególnie trudny dla bydgoskich kin był okres wojny. Wtedy wszystkie sale przejęli Niemcy. Natychmiast zmienili ich nazwy. Zbigniew Raszewski wspomina: "Marysieńkę" początkowo przemianowano na "Bromberg". Potem połączono ją z "Flohbudą", czyli "Corsem" w jedno przedsiębiorstwo jako "Brahe I" i "Brahe II". "Kristal" nazywał się "Westpreussen", "Apollo" - "Bidegast". O wyświetlaniu polskich filmów nie było mowy. Choć tak jak w całym kraju Polaków obowiązywał bojkot kina, to w Bydgoszczy nie był on przestrzegany przez wszystkich (...)"
W "Polonii" zawsze mozna było obejrzeć kinowe hity.
Presja "Multikina"
Po wojnie kina znowu stały się polskie. - Było ich wiele, więc czasem był problem z decyzją, do którego z nich się wybrać. Najchętniej chodziłam z moim ówczesnym narzeczonym, a potem mężem do "Polonii" i kinoteatru na DwerLubiliśmy też "Pomorzanina" i "Bałtyk". Często zaglądaliśmy również do "Adrii". Te kina miały aktualny, znakomity repertuar. Dziś po małych, kameralnych, kinach pozostały jedynie wspomnienia. Szkoda, że tylko "Adria" oparła się presji ze strony "Multikina" - opowiada Teresa Dopieralska.
W śródmieściu działały: "Pomo-rzanin", "Bałtyk", "Awangarda", "Orzeł", "Polonia", "Gryf", "Adria", Kinoteatr i "Mimoza". Kina mieściły się też na osiedlach. Było więc "Słońce" na Szwederowie (ul. Gwardii Ludowej, dziś ks. Skorupki), "Młodość" na Kapuściskach (ul. Janka Krasickiego, dziś - Baczyńskiego), "Mir" na Grun "Muza" na Solnej, "Robotnik" w starym Fordonie.
