Szwed to legenda nie tylko toruńskiego, ale i światowego żużla. Na swoim koncie zapisał 12 medali mistrzostw świata, z czego aż trzy złote. Z pewnością najcenniejszy jest ten z 1990 roku, który zdobył w Bradford. Na Odsal Stadium, Jonsson zdobył 13 punktów i został Indywidualnym Mistrzem Świata.
W polskiej lidze startował przez cztery sezon reprezentując barwy Apatora Toruń. W barwach toruńskiej drużyny zdobył 481 punktów w 37 spotkaniach, a jego średnia wyniosła 2,47 punktu na bieg.
Szwed zjednał serca kibiców nie tylko znakomitymi wynikami sportowymi, ale także lojalnością i przywiązaniem do Torunia. Do legendy przeszły rady, jakich udzielał miejscowym zawodnikom Apatora, jak i odbywane z nimi treningi - Jonsson potrafił ustawiać na torze wiadra, między którymi musieli jeździć torunianie, szlifując w ten sposób swoją technikę.
Kto wie, ile jeszcze trofeów zdobyłby Szwed, gdyby nie tragedia, do której doszło 26 czerwca 1994. Choć aż trudno w to uwierzyć, od tamtych chwil minęło już 30 lat - podczas rozgrywanych w Bydgoszczy derbów Pomorza w czwartej serii startów na pierwszym wirażu doszło do karambolu, w wyniku którego Jonsson doznał urazu rdzenia kręgowego. Mimo natychmiast przeprowadzonej operacji cudu nie było - Szwed nie odzyskał sprawności i do dziś jest sparaliżowany.
Rok po nieszczęściu w Toruniu odbył się jego turniej benefisowy, który był pierwszą okazją, by kibice podziękowali idolowi za wszystko, co dla nich zrobił. Od tego czasu Szwed wielokrotnie był gościem w Toruniu i na stadionie żużlowym. Jesienią ubiegłego roku One Sport nakręcił film dokumentalny "Per Forever" o legendarnym żużlowcy.
- To już 30 lat od jego wypadku, a to oznacza, że całe żużlowe pokolenie nie widziało Pera na motocyklu, dla nich to tylko legenda. Nie chodzi o wyprodukowanie wyciskacza łez, ale może powstać film z mądrym przesłaniem, zwłaszcza dla młodych ludzi. Per ma ogromne doświadczenie życiowe, borykał się z problemami, które dla przeciętnego człowieka są nie do wyobrażenia i cały czas prze do przodu. Warto o tym człowieku cały czas pamiętać - mówi Jacek Gajewski, przyjaciel Pera.
